Wczoraj od siódmej rano w siedzibie Demokratycznej Partii Obywatelskiej (ODS) decydowano o losie Mirka Topolanka. – Cały czas trwają negocjacje, co dalej, decyzję ogłosimy podczas konferencji prasowej – mówił wieczorem „Rz” rzecznik ODS Martin Kupka.
Decyzja zapadła dopiero po 12 godzinach – Topolanek zostaje na czele ODS i to on poprowadzi ją do wyborów. – Wierzę, że to już koniec tego skandalu – powiedział przepraszając za swoje słowa.
W partii wrzało od kilku dni. Afera wybuchła z powodu wypowiedzi byłego premiera i lidera ODS wygłoszonych podczas sesji fotograficznej dla magazynu dla homoseksualistów „LUI”.
– Zupełnie nie rozumiem tej sytuacji. Czytałem fragmenty i nie widzę niczego, co można by uznać za obraźliwe. Poza tym każdy zna Mirka Topolanka i wie, jakiego języka używa. Wiadomo, czego można się po nim spodziewać – mówi „Rz” senator ODS Jirzi Żak.
Podczas rozmowy z „LUI” Mirek Topolanek zaatakował Kościół, który jego zdaniem zdobył kontrolę nad ludźmi dzięki praniu mózgów. Według niego premier Jan Fischer łatwo poddaje się presji, bo jest Żydem, a minister transportu Gustav Slamecka dlatego, że jest gejem.