Jacek Przybylski: Czy wiemy już, że terroryści chcieli zaatakować właśnie polskiego ambasadora?
Roman Polko:
Nie mamy pewności. Ale wiele wskazuje na to, że był to zamach na naszego dyplomatę. Z technicznego punktu widzenia trudno było go uniknąć. Na podstawie znanych nam informacji nie można nic zarzucić oficerom BOR. Eskortowanie ważnych osób jest zajęciem biernym. Polega głównie na dostrzeganiu zjawisk różnych od tego, co jest w danym środowisku naturalne. Tylko w szczególnych sytuacjach usuwa się nieznane samochody i włącza urządzenia zagłuszające telefony komórkowe, za pomocą których można odpalać ładunki wybuchowe. Trudno jednak, byśmy stosowali tak poważne środki, skoro wcześniej w Iraku tego rodzaju zamachów na dyplomatów nie było.
Rebelianci atakowali jednak wcześniej polską ambasadę.
Ale nie zdarzyło się nic, co uzasadniałoby podjęcie radykalnych środków.