Dochodzenie prowadzone jest przez komisję skarg publicznych przeciw Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej. Kanadyjski minister bezpieczeństwa publicznego Stockwell Day obiecał jego szybkie zakończenie.
Ale dopiero za pół roku odbędzie się ostateczne i wiążące śledztwo koronera (urząd zajmujący się przypadkami nagłej śmierci). Swój raport ma przedstawić między 5 a 16 maja 2008 r. Dopiero potem możliwe będzie formalne oskarżenie kogokolwiek o spowodowanie śmierci Polaka.
Równolegle dochodzenie prowadzą kanadyjskie służby graniczne. Publiczne przesłuchania zapowiedział też prokurator generalny Kolumbii Brytyjskiej, do której należy Van-couver.
14 października na lotnisku w tym mieście wylądował Polak Robert Dziekański. Nie znał angielskiego i przez 10 godzin błąkał się po lotnisku. Kiedy zaczął być impulsywny, wezwano policję. Kiedy funkcjonariusze użyli paralizatora, Polak zmarł. Jeden ze świadków zarejestrował to zdarzenie kamerą wideo.
Film wywołał w Kanadzie szok. Coraz więcej ludzi domaga się wprowadzenia zakazu stosowania przez policję paralizatorów typu taser. Wystrzeliwują one dwie igły ciągnące za sobą przewody, a trafiony nimi człowiek zostaje porażony prądem o napięciu 50 tysięcy wolt. Urządzenia zabiły już ponad 100 osób w Kanadzie, USA i innych krajach.