Irlandia wyznaczy w najbliższych tygodniach datę referendum w sprawie traktatu lizbońskiego. Prawdopodobnie będzie jedynym krajem, w którym dokument zostanie poddany pod powszechne głosowanie; wymaga tego irlandzka konstytucja. Jednak choć Irlandczycy uważani są w zasadzie za naród proeuropejski, to los traktatu wcale nie jest przesądzony, bo dwie trzecie z nich wciąż nie wie, jak głosować.Według sobotniego sondażu dla gazety „Irish Times”, za opowie się 26 procent uprawnionych do głosowania, a przeciw będzie10 procent. Pozostali jeszcze nie podjęli decyzji. – Główną przyczyną takich wyników sondaży jest brak informacji o traktacie. Ale w Irlandii widać też pewien sceptycyzm i nieufność wobec pomysłów polityków – mówi „Rz” Andy Storey z Instytutu Europejskiego w Dublinie.

Jak dodaje, rząd Irlandii, który jest pod wielką presją ze strony pozostałych krajów europejskich, liczy się z możliwością porażki – już raz Irlandczycy zafundowali UE przejściowy kryzys, odrzucając w 2001 roku traktat nicejski przygotowujący Unię do rozszerzenia.

Na najbliższe miesiące (referendum prawdopodobnie odbędzie się w maju lub czerwcu) zaplanowano wielką kampanię informacyjną o traktacie lizbońskim. Do jego poparcia namawiać też będą partie opozycji oraz goście z zagranicy: kanclerz Niemiec Angela Merkel i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering.Na pewno jednak sprawie unijnego traktatu nie pomaga to, że kłopoty ma irlandzki premier Bertie Ahern. Polityk, który stoi na czele rządu od 1997 roku, musi się tłumaczyć z zarzutów o przyjmowanie pokaźnych sum pieniędzy od milionerów i przedsiębiorców w latach 90. Według sondaży

54 procent wyborców nie wierzy w jego szczerość. Czy głosowanie nad traktatem lizbońskim przekształci się zatem w plebiscyt poparcia dla Aherna?

– Każde referendum wiąże się z takim ryzykiem. Gdyby jutro do urn mieli iść Francuzi, w głowie mieliby raczej Carlę Bruni (przyjaciółkę prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego – red.), a nie traktat – żartował w poniedziałek irlandzki minister ds. europejskich Dick Roche. – Ale wyborcy w Irlandii powinni się skupić na traktacie lizbońskim.