– Przedstawię Radzie Ministrów wniosek o uznanie Kosowa – zapowiedział Radosław Sikorski, który brał udział w unijnej radzie szefów dyplomacji. Według polskiej procedury wystarczy do tego uchwała Rady Ministrów. Ale Sikorski z upoważnienia premiera Donalda Tuska o zamiarach rządu poinformował w niedzielę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Pierwsze uznały Kosowo cztery największe państwa Unii Europejskiej – Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Piąta na liście Hiszpania już wcześniej zapowiedziała, że tego nie zrobi. – Nie uznamy niepodległości Kosowa. Została ogłoszona z naruszeniem międzynarodowego prawa – oświadczył rano Miguel Moratinos, hiszpański szef dyplomacji. Według nieoficjalnych informacji nowe państwo może liczyć na dyplomatyczne uznanie ze strony około 20 członków Unii.
Nie wszystkie państwa UE chcą niepodległości Kosowa. Cypr, Grecja, Słowacja, Hiszpania, Bułgaria i Rumunia obawiają się efektu domina, gdyż same mają u siebie separatystów lub nierozwiązane spory terytorialne. Nie było więc mowy o wspólnym uznaniu nowego państwa. Jednak Unii bardzo zależało na deklaracji, w której członkowie przyjęliby do wiadomości powstanie Kosowa i podkreślili perspektywę członkostwa w UE zarówno dla Serbii, jak i dla Kosowa.
Ostatecznie wspólną deklarację przyjęto, ale w jej treści nie pada słowo “niepodległe”, bo nie chciała tego Hiszpania. Jest natomiast obietnica perspektywy europejskiej dla Kosowa i prawo państw UE do indywidualnych decyzji o jego uznaniu. A także podkreślenie, że nie może być traktowane jako precedens. Na ten zapis nalegała między innymi Polska. – Kosowo było pod długotrwałym zarządem międzynarodowym – podkreślał Sikorski.
Kierująca obecnie Unią Europejską Słowenia zapewniała, że Wspólnocie udało się zachować jedność. – Będziemy przewodzić procesowi stabilizacji na zachodnich Bałkanach – mówił w imieniu Unii Dimitrij Rupel, szef słoweńskiego MSZ. I wezwał Belgrad do powstrzymania aktów przemocy. Serbskie władze okazują jednak coraz większą wściekłość. Wczoraj odwołały swojego ambasadora w Waszyngtonie. – Amerykańskie poparcie dla Kosowa to kontynuacja agresji NATO – grzmiał w parlamencie Serbii premier Vojislav Kosztunica. Parlament unieważnił secesję prowincji, zaś prezydent Boris Tadić zażądał tego samego od sekretarze generalnego ONZ Ban Ki Muna. – Serbia nigdy nie uzna niepodległości Kosowa. To stwarza niebezpieczny precedens, który wyrządzi niepowetowane szkody porządkowi międzynarodowemu – przekonywał podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku. Oświadczył też, że secesja Kosowa to naruszenie prawa międzynarodowego. Do jego żądań przyłączyła się Rosja. Jednocześnie serbska policja postawiła w stan oskarżenia władze w Prisztinie za proklamowanie fikcyjnego państwa na jej terenie. Rada ambasadorów NATO obiecała wczoraj, że liczący 16 tys. żołnierzy kontyngent pozostanie w Kosowie i w razie potrzeby będzie chronił serbską mniejszość. Ona zaś, podobnie jak serbskie władze, coraz ostrzej wyraża złość. Tysiące Serbów wyszły wczoraj na ulice Kosovskiej Mitrovicy. – To jest Serbia! – skandowali. Wieczorem niedaleko komendy policji i siedziby OBWE nastąpiła eksplozja. Nikt nie został ranny.
