– To dla nas oczywiste, że wybuch przemocy nie był spontaniczny. Wiemy, kto jest za to odpowiedzialny... – powiedział Larry Rossin stojący na czele misji ONZ w Kosowie.
Do gwałtownych walk doszło w poniedziałek, gdy policja i żołnierze z sił międzynarodowych usiłowali odbić z rąk Serbów budynek sądu ONZ w Kosovskiej Mitrovicy. Młodzi ludzie odpowiedzieli gradem kamieni i butelek z benzyną. Rzucali nawet granatami. Właśnie odłamek granatu poważnie ranił ukraińskiego policjanta, który wykrwawił się na śmierć.
Rossin zwrócił się do rządu w Belgradzie, by ten skłonił Serbów do dobrowolnego opuszczenia budynku, żeby uniknąć konfrontacji. Belgrad nie odpowiedział. – Nigdy nie usłyszeliśmy od ministrów stanowczego potępienia takich aktów przemocy – podkreślał urzędnik ONZ.
W starciach w Kosovskiej Mitrovicy rannych zostało 28 polskich policjantów służących w siłach międzynarodowych. Czterech zostało we wtorek wieczorem przewiezionych do kraju. Trafili do warszawskiego szpitala MSWiA.
– Czują się dobrze – zapewnia rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.