Dziś ministrowie spraw zagranicznych 27 państw mają podjąć decyzję o zniesieniu sankcji dyplomatycznych wobec Kuby. – Polska powinna być przeciw – przekonuje Bogusław Sonik, eurodeputowany PO. Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika jednak, że Polska „podziela zdanie większości krajów”, czyli opowie się za zniesieniem sankcji.
Od kilku lat forsuje to rządzona przez socjalistów Hiszpania. Na jej wniosek w styczniu 2007 r. sankcje zamrożono. Istnieją one tym samym tylko w teorii, dochodzi bowiem do spotkań polityków UE z kubańskimi. Jednak to i tak nie podoba się Hawanie, która chce być traktowana jak normalny kraj.
– W dyplomacji liczy się język. Kuba z tego języka nie jest zadowolona – mówi John Clancy, rzecznik Komisji Europejskiej. W marcu komisarz Louis Michel odwiedził Hawanę i uznał, że nadszedł czas, by zaproponować całkowite zniesienie sankcji. Na pytanie, co zmieniło się na Kubie, rzecznik nie potrafi odpowiedzieć. – Zniesienie sankcji nie powinno być traktowane jako nagroda. Uważamy, że polityczny dialog z Hawaną będzie lepszy bez sankcji – tłumaczy Clancy.
Przeciwne temu są Czechy, które tradycyjnie odgrywają w UE rolę rzecznika kubańskiej opozycji. Niewykluczone, że dziś zmienią zdanie pod wpływem większości. – Są duże szanse na porozumienie – mówi „Rz” nieoficjalnie przedstawiciel KE.
Do Hawany może jeździć komisarz Louis Michel, ale nie eurodeputowani. – Kolejny raz parlamentarnej delegacji odmówiono prawa wjazdu – mówi Sonik. – Kuba Raula Castro niczym się nie różni od Kuby Fidela Castro. Może z wyjątkiem telefonów komórkowych, które można tam kupić za duże pieniądze. Według niego sankcje nie wykluczają rozmów, ich zniesienie będzie natomiast dowodem uznania dla reżimu, który nie może się pochwalić żadnymi osiągnięciami w przestrzeganiu praw człowieka. – Unia ulega ułudzie, że jacyś liberałowie są w rządzie. Takie teorie krążyły też w czasach PRL, gdy opozycjoniści siedzieli w więzieniu. Wtedy na szczęście Zachód nie dał się nabrać – mówi Sonik.