Obrona Unii Europejskiej według Nicolasa Sarkozy’ego

Francja chce wzmacniać europejską obronę. Swój plan będzie forsować, mimo porażki referendum w sprawie traktatu lizbońskiego w neutralnej Irlandii - pisze Anna Słojewska z Brukseli

Aktualizacja: 13.07.2008 17:50 Publikacja: 13.07.2008 00:57

Obrona Unii Europejskiej według Nicolasa Sarkozy’ego

Foto: AFP

Plany Nicolasa Sarkozy’ego dotyczące większej współpracy w dziedzinie wojskowej przeraziły część Irlandczyków. Czułe na punkcie neutralności społeczeństwo uznało francuskie ambicje za militaryzację Unii i jeden z argumentów przeciwko traktatowi lizbońskiemu. To nie przekreśla szans na wspólną europejską obronę. Bernard Kouchner, francuski minister spraw zagranicznych, wprost oświadczył, że do końca roku kierująca Unią Francja będzie realizować swoje plany. Jak jednak zauważają eksperci, teraz na pewno będzie trudniej. – Obrona zniknie z czołówek, rozmowy na ten temat będą bardziej dyskretne – uważa Sebastian Kurpas z brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS). Z pewnością też Unii pochłoniętej kolejnymi dyskusjami nad traktatem lizbońskim i sposobami wyjścia z irlandzkiego kryzysu najzwyczajniej w świecie może zabraknąć czasu i energii na budowanie silnej armii.

A pomysły Sarkozy’ego są daleko idące i stanowią zerwanie z tradycją poprzedniego prezydenta Jacques’a Chiraca, który bardziej skupiał się na konkurencji z NATO. – Unia i NATO nawzajem siebie potrzebują – mówi teraz Kouchner. Obecny francuski prezydent priorytetem uczynił to, o czym od dawna mówi NATO: zwiększanie zdolności wojskowych.

– Już nie chodzi w pierwszym rzędzie o budowanie instytucji, struktur politycznych. Sarkozy mówi, że potrzebujemy większej liczby wyszkolonych żołnierzy posługujących się nowoczesnym sprzętem, gotowych do natychmiastowego działania – podkreśla Tomas Valasek z Centrum Reformy Europejskiej (CER) w Londynie.

Pomysły wzmocnienia unijnej obrony zawsze podobały się w Polsce

Plany Sarkozy’ego to nie efekt jego mocarstwowych ambicji, ale trzeźwej oceny sytuacji. Zapotrzebowanie na unijne misje stabilizacyjne jest coraz większe. Tylko w bieżącym roku rozpoczęły się trzy misje: w Kosowie, Czadzie i Gwinei Bissau. Na świecie jest coraz więcej konfliktów, a USA są coraz mniej chętne do brania na siebie całego ciężaru działania.

– Państwa UE od lat uczestniczą wyłącznie we wspólnych operacjach pod egidą NATO, UE czy ONZ – zauważa Valasek. Ale za tymi wspólnymi celami wcale nie idzie dzielenie się kosztami. Unia w sumie przeznacza na obronę blisko 200 mld euro, ale wydatki często są powielane. Liczba jej personelu wojskowego to blisko 2 miliony ludzi. Tyle że większość stanowi administracja i niedoświadczeni poborowi, co sprawia, że w gaszenia konfliktów na świecie przydatnych jest najwyżej 100 tysięcy żołnierzy.

Jednym z francuskich pomysłów jest na początek dzielenie się kosztami zakupu środków transportu lotniczego. – Każdy samolot będzie miał narodowe barwy i zostanie kupiony za pieniądze pochodzące z narodowego budżetu. Ale można oszczędzić na szkoleniu pilotów, naprawach, utrzymywaniu ich w bazach – tłumaczy Valasek. Francja chciałaby też wspólnych satelitów wojskowych i wspólnego stałego dowództwa unijnych misji.

Pomysły wzmocnienia unijnej obrony zawsze podobały się w Polsce, która aktywnie uczestniczy w unijnych misjach. Dopóki nie będą konkurencyjne wobec NATO, mogą też uzyskać wsparcie Wielkiej Brytanii, która jest najsilniejszym obok Francji graczem wojskowym w UE. – Jeśli wzmacnianie obrony będzie prowadziło do znacznego wzrostu wydatków z budżetu, Niemcy i Hiszpania mogą być sceptyczne – uważa Sebastian Kurpas z CEPS. Eksperci przyznają jednak, że nie musi wcale dojść do znaczącego zwiększenia nakładów finansowych na obronę. Na początek wystarczy podzielić się zadaniami i stosować wspólne standardy w przemyśle obronnym.

Plany Nicolasa Sarkozy’ego dotyczące większej współpracy w dziedzinie wojskowej przeraziły część Irlandczyków. Czułe na punkcie neutralności społeczeństwo uznało francuskie ambicje za militaryzację Unii i jeden z argumentów przeciwko traktatowi lizbońskiemu. To nie przekreśla szans na wspólną europejską obronę. Bernard Kouchner, francuski minister spraw zagranicznych, wprost oświadczył, że do końca roku kierująca Unią Francja będzie realizować swoje plany. Jak jednak zauważają eksperci, teraz na pewno będzie trudniej. – Obrona zniknie z czołówek, rozmowy na ten temat będą bardziej dyskretne – uważa Sebastian Kurpas z brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS). Z pewnością też Unii pochłoniętej kolejnymi dyskusjami nad traktatem lizbońskim i sposobami wyjścia z irlandzkiego kryzysu najzwyczajniej w świecie może zabraknąć czasu i energii na budowanie silnej armii.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 957
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 956
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 955
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954