Termin szóstej wizyty wenezuelskiego prezydenta w Rosji wielokrotnie zmieniano. „Hugo Chavez chciał koniecznie spotkać się w lutym z przyjacielem Władimirem Putinem przed jego odejściem z urzędu, ale ten nie znalazł dla niego czasu” – pisał rosyjski „Kommiersant”, powołując się na źródła dyplomatyczne.
W czerwcu następca Putina Dmitrij Miedwiediew rozmawiał z wiceprezydentem sąsiedniej Kolumbii Francisco Santosem na temat dostaw rosyjskiej broni. „Kommiersant” uznał ten krok za początek ochłodzenia na linii Moskwa – Caracas. Według ekspertów nie bez znaczenia jest także negatywna reakcja Waszyngtonu na kontakty rosyjsko-wenezuelskie.
Wczoraj Chavez przekonywał jednak władze w Moskwie, że Rosja pozostaje strategicznym partnerem Wenezueli.
– Stwórzmy sojusz naftowo-wojskowo-techniczny. W ten sposób możemy zapewnić sobie suwerenność zagrożoną przez Stany Zjednoczone – mówił po pierwszym spotkaniu z Dmitrijem Miedwiediewem. Prezydent Rosji nazwał obustronną współpracę „jednym z głównych czynników bezpieczeństwa w regionie Ameryki Południowej”. – Nasze stosunki nie są skierowane przeciwko innym państwom – zastrzegł.
Chavez pojechał do Rosji w nadziei na podpisanie nowych kontraktów w sprawie zakupu broni. Moskiewskie gazety pisały, że ich wartość może przekroczyć 2 mld dolarów. Chodzi m.in. o sprzedaż ciężkich transportowców Ił-76 oraz śmigłowców Su. W wywiadzie dla ITAR-TASS Chavez przyznał, że interesują go także czołgi.