Zgodnie ze stereotypem biali obywatele RPA stanowią zamożną elitę, a tamtejsza biedota składa się wyłącznie z Murzynów. Od czasu upadku ostatniego białego rządu w 1994 roku w kraju tym jednak bardzo dużo się zmieniło. Wielu uprzywilejowanych wcześniej Afrykanerów straciło pracę i w efekcie znalazło się w tragicznej sytuacji materialnej.
– Murzyński Afrykański Kongres Narodowy (ANC) niegdyś zwalczał dyskryminację rasową, a dziś, gdy rządzi, stosuje te same metody. W efekcie wiele białych osiedli zamienia się w obszary nędzy – mówi „Rz” Kobie de Villiers ze związku zawodowego „Solidarność” (wzorem dla białych związkowców jest polski ruch robotniczy z lat 80.). – Wokół całej sprawy panuje zmowa milczenia – podkreśla.
Milczenie to zostało właśnie przerwane. I to za sprawą przywódcy ANC Jacoba Zumy, który jako pierwszy ważny kolorowy polityk w historii odwiedził biedne białe miejscowości. – Jestem zszokowany i zaskoczony tym, co tu zobaczyłem – przyznał podczas przemówienia w miasteczku Bethlehem na przedmieściach Pretorii.
– To, że w RPA wielu czarnych żyje w biedzie, nie oznacza, że mamy ignorować ubóstwo białych. To wyjątkowo zawstydzająca sprawa – powiedział Jacob Zuma. Choć jego biali słuchacze nagrodzili go brawami, nastroje po wystąpieniu partyjnego przywódcy były mieszane. Afrykanerzy obawiają się, że „skończy się tylko na deklaracjach”.
To właśnie rząd obwiniają bowiem o swoje niepowodzenia. Podkreślają, że pieniądze przeznaczane przez państwo na zwalczanie ubóstwa trafiają wyłącznie do organizacji pomagających czarnym. Skarżą się również, że władze dyskryminują język afrykanerski.