Demokraci nie interesują się Polską

Polska ma mało przyjaciół w amerykańskich elitach. W Ameryce nie ma prasy, która interesowałaby się Polską, nie ma ważnych ludzi, którzy by o niej mówili – twierdzi amerykański publicysta Douglas Turner w rozmowie z Piotrem Zychowiczem

Aktualizacja: 27.07.2008 18:26 Publikacja: 27.07.2008 18:21

Nicolas Sarkozy i Barack Obama

Nicolas Sarkozy i Barack Obama

Foto: AFP

Czy w zakończonym europejskim tournée Baracka Obamy czegoś zabrakło

?

Douglas Turner:

Polski! Obama zamiast pojechać z naprawdę ważną wizytą do Warszawy, wolał się uśmiechać do zakochanych w nim londyńskich, paryskich i berlińskich mediów.

Dlaczego wizyta w Polsce miałaby być ważniejsza od wizyt w mocarstwach Europy Zachodniej?

Bo to Polska jest zagrożona przez imperialne ambicje Rosji i to Polska, a nie Europa Zachodnia, potrzebuje wsparcia Stanów Zjednoczonych. Niestety, Obama, podobnie zresztą jak większość amerykańskiej klasy politycznej, nie ma zielonego pojęcia o tym, co się dzieje w Europie. Nie myślą o tym ani demokraci, ani republikanie. Tymczasem mamy do czynienia z odbudową rosyjskiego imperializmu. Wynika to nie tyle z postsowieckich sentymentów, ile z głębi rosyjskiej duszy. Władimir Putin nie chce zbudować nowego Związku Sowieckiego. On chce restaurować carat, który będzie narzucał swoją wolę sąsiadom.

Czy demokratyczny kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych jest przygotowany, by sprostać takiemu wyzwaniu?

Myślę, że Obama nie wie, że tego typu zagrożenie w ogóle istnieje. Po prostu takie problemy nie zaprzątają jego umysłu. A ludzie z jego otoczenia nie są nastawieni specjalnie przyjaźnie wobec Polski. Polska ma bardzo niewielu przyjaciół w amerykańskich elitach. Można nawet powiedzieć, że nie ma ich tu wcale. A już na pewno nie w obozie demokratów.

Obama, podobnie zresztą jak większość amerykańskiej klasy politycznej, nie ma zielonego pojęcia o tym, co się dzieje w Europie

Dlaczego Polacy nie mają przyjaciół? Czy chodzi o przyprawioną nam gębę antysemitów.

Nie chcę się wypowiadać na takie drażliwe tematy. Myślę, że Polacy doskonale wiedzą, o co chodzi.

Mówi pan jednak, że zjawisko to jest bardziej widoczne u demokratów.

Tak, bo republikanie mają większe wyczucie historii i są bardziej przywiązani do tradycji. Pamiętają o tym, co się stało w Polsce podczas II wojny światowej. Pamiętają o roku 1772, o kolejnych rozbiorach i tragicznych powstaniach narodowych. Wiedzą, że Polacy to dzielny, kochający wolność naród.

Czy na opinię republikanów o Polsce ma wpływ to, że nasi żołnierze są w Iraku i Afganistanie?

Pewnie tak. Inicjatywa bliskiej współpracy polsko-amerykańskiej na tym polu wyszła bowiem od ludzi odgrywających poważną rolę w Partii Republikańskiej: Dicka Cheneya czy Donald Rumsfelda. Oni mogli się pomylić co do do wielu spraw, ale na pewno nie pomylili się co do Polski. To dzięki George’owi W. Bushowi – a więc również członkowi Partii Republikańskiej – otrzymaliście miliony dolarów pomocy wojskowej, co czyni waszą armię coraz potężniejszą.

A jak sytuacja wygląda w obozie demokratów?

Obama już sugeruje, że jedną z rzeczy, które zrobi, gdy zostanie prezydentem, będzie rezygnacja z tarczy antyrakietowej. Demokraci po prostu nie interesują się Polską. Podam przykład. Niegdyś w Kongresie USA zasiadał niejaki Daniel Patrick Moynihan, był to jeden z najbardziej liberalnych, prowolnościowych parlamentarzystów. Ale kiedy Polska miała wejść do NATO, Moynihan się sprzeciwił. Bał się bowiem, że to może „nie spodobać się Rosji”. Byłem wtedy na jego konferencji prasowej i zapytałem: „Kogo do cholery obchodzi, co myśli Rosja?!”. Nie odpowiedział i podtrzymał sprzeciw.

Czy brak uwzględnienia Warszawy w europejskim rozkładzie jazdy Obamy jest wynikiem niechęci demokratów do Polski?

Nie sądzę, żeby on chciał w ten sposób zademonstrować swoją niechęć. Jemu, jak już powiedziałem, po prostu nie przeszło to przez myśl. To kwestia ignorancji, a nie złej woli. W Ameryce nie ma prasy, która interesowałaby się Polską, nie ma ważnych ludzi, którzy by o niej mówili. Powód, dla którego przeprowadza pan ze mną ten wywiad, jest taki, że tylko ja napisałem krytyczny artykuł o zignorowaniu Polski przez kandydata demokratów. A to, co mnie do tego zainspirowało, to lektura wspomnień Winstona Churchilla. To, jak Polska została potraktowana przez swoich sojuszników podczas II wojny światowej, mną wstrząsnęło.

Czyli dla Polski lepiej by było, gdyby prezydentem został John McCain?

Nie wiem, bo on też nic o Polsce nie mówi. Sprawa bezpieczeństwa Polski i działań Rosji w ogóle nie pojawiła się podczas tej kampanii. I tu widzę wielką rolę dla Polaków. Powinniście obudzić Amerykanów. Otworzyć im oczy na to, co się dzieje w Europie Środkowej. Polacy powinni się zmobilizować. Zarówno wasze władze, jak i społeczność Amerykanów polskiego pochodzenia. Polska musi sprawić, żeby jej głos został usłyszany w Waszyngtonie. Na razie jesteście tu nieobecni. Rola ambasady ogranicza się do organizowania miłych przyjęć. Pamiętam lata 80., gdy wszyscy w Stanach Zjednoczonych interesowali się tym, co się działo w Polsce. „Solidarnością” i walką z komunizmem. Wiele osób starało się pomagać. Tą silną amerykańsko-polską koalicję trzeba teraz odbudować.

Czy elementem takiego sojuszu może być instalacja w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej?

Jestem dziennikarzem i nie znam się na systemach rakietowych. Nie wiem, czy to zadziała. Widzę natomiast, co wyprawia Rosja w reakcji na budowę tarczy. Zaprasza do Moskwy Hugo Chaveza i zapewnia go, że zagwarantuje niepodległość Wenezueli w przypadku agresji Stanów Zjednoczonych. Planuje umieszczenie bazy strategicznych bombowców na Kubie. Rosyjskie samoloty naruszają przestrzeń powietrzną Alaski. To globalny imperializm w czystej postaci. Jeszcze gorzej jest w Europie. Myśliwce nad Gruzją, popieranie separatystów z Abchazji i Osetii, podważanie pozycji ukraińskiego rządu, próby zastraszania Polski i Czech, aby nie zgodziły się na tarczę. To destabilizacja regionu.

W swoim artykule napisał pan, że działania Putina przypominają panu politykę Adolfa Hitlera w latach 30. To mocne słowa.

Tak jest. Gdy w Ameryce pyta się kogoś o zagrożenie ze strony Rosji, często można usłyszeć, że „to kolos na glinianych nogach”, że „Rosja jest słaba i nic nam nie może zrobić”. Żeby opowiadać takie rzeczy, trzeba być ignorantem. Hitler w tajemnicy przed światem zbudował gigantyczną machinę wojenną w kilka lat. Putin, który jest prawdziwym władcą Rosji, w każdej chwili może użyć gigantycznych dochodów ze sprzedaży surowców do rozbudowy sił zbrojnych. Kto zresztą wie, co się teraz dzieje w rosyjskich fabrykach zbrojeniowych. Wszystkie demonstracje siły, o których mówiłem, są zaś próbą poprawy morale armii i narodu. Putin chce przywrócić Rosjanom ducha bojowego, przywrócić wiarę w potęgę Rosji.

Może Warszawa powinna więc ulec rosyjskiej presji i odrzucić amerykańską ofertę w sprawie tarczy?

Nie. Histeryczna rosyjska reakcja najlepiej świadczy o tym, że ta tarcza jest dla was dobra. Że wzmocni waszą pozycję i bezpieczeństwo przed agresją ze Wschodu. Polski rząd, czując na sobie oddech niedźwiedzia, wyraźnie zaczyna się wahać. W tej sytuacji Stany Zjednoczone powinny dać wam daleko idące gwarancje, zawrzeć z wami korzystną umowę i podtrzymać w tym trudnym momencie. Ameryka powinna udzielić Polsce wsparcia. Właśnie dlatego Obama powinien był przyjechać do Warszawy i do Pragi, gdzie jest naprawdę potrzebny, a nie do Berlina czy Paryża. To samo dotyczy McCaina. Niestety, obaj kandydaci milczą.

Wiele osób w Polsce zadaje sobie pytanie, czy Polska mogłaby liczyć na USA, gdyby jej niepodległość została zagrożona. Ludzie pamiętają, jak potraktował Polskę podczas II wojny światowej.

To bardzo dobre pytanie. Gdy kandydaci na prezydenta przybędą do Ohio, który jest ważnym „niezdecydowanym” stanem, tamtejsza wyjątkowo silna społeczność polska powinna im to pytanie zadać: „Jaka jest panów opinia o bezpieczeństwie Polski i imperialnych ambicjach Rosji?”. To dobra okazja, bo obu kandydatom powinno zależeć na głosach Amerykanów polskiego pochodzenia. Mam wrażenie, że satysfakcjonującą was odpowiedź prędzej usłyszycie od Johna McCaina.

Douglas Turner jest komentatorem politycznym dziennika „Buffalo News”, szefem nowojorskiego biura tej gazety. Z zamiłowania jest historykiem. Interesuje się zwłaszcza dziejami Polski i Europy Środkowo-wschodniej.

Czy w zakończonym europejskim tournée Baracka Obamy czegoś zabrakło

Douglas Turner:

Pozostało 99% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 965
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 964
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 963
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961