Jestem dziennikarzem i nie znam się na systemach rakietowych. Nie wiem, czy to zadziała. Widzę natomiast, co wyprawia Rosja w reakcji na budowę tarczy. Zaprasza do Moskwy Hugo Chaveza i zapewnia go, że zagwarantuje niepodległość Wenezueli w przypadku agresji Stanów Zjednoczonych. Planuje umieszczenie bazy strategicznych bombowców na Kubie. Rosyjskie samoloty naruszają przestrzeń powietrzną Alaski. To globalny imperializm w czystej postaci. Jeszcze gorzej jest w Europie. Myśliwce nad Gruzją, popieranie separatystów z Abchazji i Osetii, podważanie pozycji ukraińskiego rządu, próby zastraszania Polski i Czech, aby nie zgodziły się na tarczę. To destabilizacja regionu.
W swoim artykule napisał pan, że działania Putina przypominają panu politykę Adolfa Hitlera w latach 30. To mocne słowa.
Tak jest. Gdy w Ameryce pyta się kogoś o zagrożenie ze strony Rosji, często można usłyszeć, że „to kolos na glinianych nogach”, że „Rosja jest słaba i nic nam nie może zrobić”. Żeby opowiadać takie rzeczy, trzeba być ignorantem. Hitler w tajemnicy przed światem zbudował gigantyczną machinę wojenną w kilka lat. Putin, który jest prawdziwym władcą Rosji, w każdej chwili może użyć gigantycznych dochodów ze sprzedaży surowców do rozbudowy sił zbrojnych. Kto zresztą wie, co się teraz dzieje w rosyjskich fabrykach zbrojeniowych. Wszystkie demonstracje siły, o których mówiłem, są zaś próbą poprawy morale armii i narodu. Putin chce przywrócić Rosjanom ducha bojowego, przywrócić wiarę w potęgę Rosji.
Może Warszawa powinna więc ulec rosyjskiej presji i odrzucić amerykańską ofertę w sprawie tarczy?
Nie. Histeryczna rosyjska reakcja najlepiej świadczy o tym, że ta tarcza jest dla was dobra. Że wzmocni waszą pozycję i bezpieczeństwo przed agresją ze Wschodu. Polski rząd, czując na sobie oddech niedźwiedzia, wyraźnie zaczyna się wahać. W tej sytuacji Stany Zjednoczone powinny dać wam daleko idące gwarancje, zawrzeć z wami korzystną umowę i podtrzymać w tym trudnym momencie. Ameryka powinna udzielić Polsce wsparcia. Właśnie dlatego Obama powinien był przyjechać do Warszawy i do Pragi, gdzie jest naprawdę potrzebny, a nie do Berlina czy Paryża. To samo dotyczy McCaina. Niestety, obaj kandydaci milczą.