Rosyjskie władze chcą stworzyć organizację, która chroniłaby obecnych członków NATO, OBWE, Unii Europejskiej, Wspólnoty Niepodległych Państw i Organizacji Traktatu Zbiorowego Bezpieczeństwa (CSTO), do którego należą niektóre byłe republiki radzieckie.

„Bezpieczeństwo współczesnej Europy jest zagrożone przez takie problemy, jak rozszerzenie NATO, nielegalna imigracja, przemyt narkotyków, przestępczość zorganizowana i terroryzm” – napisali rosyjscy stratedzy opracowujący projekt, który pierwszy raz został oficjalnie zgłoszony wczoraj na posiedzeniu rady NATO – Rosja w Brukseli. Pakt ma być otwarty dla wszystkich chętnych. Mogłyby więc do niego wstąpić nawet takie kraje, jak Indie czy Chiny. Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew, przemawiając 5 czerwca do biznesmenów w Berlinie, roztaczał wizję sojuszu od „Vancouver do Władywostoku”.

– Formuła atlantycka się wyczerpała – mówił wtedy rosyjski przywódca. – To pochopne stwierdzenie. NATO nawet po zakończeniu zimnej wojny jest niezwykle ważnym sojuszem. Nieprzypadkowo ciągle ustawia się do niego kolejka chętnych. Wiele krajów obawia się po prostu zagrożenia ze strony Rosji w przyszłości – mówi „Rz” Alastair Cameron, szef programu bezpieczeństwa europejskiego w Royal United Services Institute for Defence and Security Studies (RUSI).

Jego zdaniem Rosjanie mają rację: w bezpieczeństwie Europy są luki. – Trudno jednak budować wspólne bezpieczeństwo, kiedy Kreml jest zainteresowany wprowadzaniem w życie zasady dziel i rządź stosowanej choćby w sprawach energetyki – dodaje Cameron.

Wielu ekspertów uważa, że Rosjanie chcą osłabić NATO. Irytację Kremla od dawna wywołują plany przyjęcia do sojuszu Gruzji i Ukrainy oraz poparcie, jakiego udzielił on planom budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Rosję irytuje także to, że OBWE, której jest członkiem, regularnie krytykuje ją za nieprzestrzeganie standardów demokratycznych.