Przed Muzeum Narodowym w Pradze znowu pojawiły się czołgi z charakterystycznymi białymi pasami, które były symbolem interweniujących wojsk. To dekoracja do wystawy o wydarzeniach z 1968 roku, kiedy Kreml postanowił udaremnić próbę zreformowania ustroju komunistycznego w Czechosłowacji. Wystawa prezentuje m.in. wszystkie przykłady demonstracji solidarności z Czechami, które miały wówczas miejsce w Polsce, NRD, Rosji, na Węgrzech i w Bułgarii.

W ogrodach urzędu premiera, gdzie urządzono ekspozycję, Mirek Topolanek odznaczył orderami dziesięciu dysydentów z byłych krajów bloku sowieckiego, którzy wystąpili w obronie napadniętych Czechosłowaków. Wśród odznaczonych była dwójka Polaków: Teresa Ordyłowska i Kornel Morawiecki. Ordery otrzymali też przedstawiciele grupy rosyjskich dysydentów, którzy w sierpniu 1968 roku demonstrowali na placu Czerwonym przeciw interwencji ZSRR pod hasłem „Za naszą i waszą wolność”, Natalia Gorbaniewska, Wiktor Fainberg i Paweł Litwinow.

– Tymi, którzy okupowali ówczesną Czechosłowację, nie byli Polacy, Niemcy czy Węgrzy. Okupantem był totalitarny komunizm – mówił premier Topolanek. – Byliście wolnymi obywatelami w zniewolonym państwie i to wy potrafiliście powiedzieć, że nie zgadzacie się na zabieranie naszemu narodowi wolności. Za to wam bardzo gorąco dziękuję.

Węgierskie media opublikowały oświadczenie ministra oświaty i kultury Istvana Hillera, który stwierdził, że zdławienie praskiej wiosny było „agresją i zamachem na wolną myśl”. Również prezydent Węgier Laszlo Solyom wyraził ubolewanie z powodu interwencji zbrojnej w 1968 roku. Prezydent stwierdził też, że obecny kryzys w Osetii „budzi wspomnienia o wcześniejszej interwencji i ucisku” w krajach Europy Środkowej.