Kolumbijski dziennik „El Espectador” podał, że w piątek w kierunku oddalonej o 400 km Bogoty wyruszyło z Cali na wózkach inwalidzkich 20 policjantów, którzy zostali kalekami w wyniku urazów doznanych podczas służby. Przemierzając kraj, chcą przypomnieć, że problem zakładników nie skończył się wraz z uwolnieniem byłej kandydatki na prezydenta Kolumbii, która spędziła w niewoli ponad sześć lat.
W rękach Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) wciąż pozostają setki uprowadzonych ludzi, takich jak 32-letni porucznik Elkin Hernandez, który 14 października będzie obchodził dziesięciolecie niewoli. Jego nazwisko figuruje na liście 29 zakładników, których FARC chcą wymienić na towarzyszy skazanych na więzienie, ale matka Elkina obawia się, że nigdy nie zobaczy syna. „Odebrali FARC główne trofeum, a inni zakładnicy popadają w zapomnienie” – skarżyła się korespondentce hiszpańskiej gazety „El Pais”.
Trofeum była uwolniona 2 lipca Ingrid Betancourt, której – z powodu posiadanego przez nią obywatelstwa francuskiego – gotów był ruszyć z odsieczą do dżungli sam prezydent Nicolas Sarkozy. Nadal nie odstępują jej dziennikarze i kamery. Ostatnio była we Włoszech. Przyjęli ją papież, prezydent, szef dyplomacji i burmistrz Rzymu, została honorowym obywatelem Florencji. Wcześniej Sarkozy odznaczył ją Legią Honorową. Wakacje spędziła z dziećmi na Seszelach na zaproszenie władz archipelagu. Miała okazję zaprezentować kolekcję strojów podarowaną jej przez francuską projektantkę mody i wypróbować kremy z wyższej półki, prezent od znanej firmy kosmetycznej. W poniedziałek wystąpi w Parlamencie Europejskim. Ma szanse na przyznawaną przez eurodeputowanych Nagrodę im. Sacharowa. Jej konkurentami są Dalajlama i szef opozycji Zimbabwe.
Rodziny tych zakładników, których nazwisk nikt nie zna lub nie pamięta, mogą się czuć rozgoryczone. W końcu Ingrid Betancourt niczego wielkiego nie dokonała; podobnie jak ich bliscy wpadła w ręce FARC i przeżyła w niewoli. Ale zdają sobie sprawę, że dzięki tej wykształconej, dobrze ubranej, fotogenicznej, mówiącej biegle po francusku kobiecie na salonach Zachodu pada jeszcze co jakiś czas hasło „uwolnić kolumbijskich zakładników”.
20 lipca w Paryżu Ingrid Betancourt była megagwiazdą wielkiej manifestacji pod hasłem „Nigdy więcej porwań”. Wezwała szefa FARC Alfonso Cano, by przestał przelewać krew rodaków. Po audiencji w Watykanie zapewniła, że papież modli się o uwolnienie zakładników. W Parlamencie Europejskim znów przypomni o ich losach. Jej wystąpienie ma większe szanse na przyciągnięcie uwagi światowych mediów niż protest kolumbijskich policjantów na wózkach.