Prozachodni politycy w Kijowie nie wierzą, że decyzja Rady Federacji w sprawie rosyjskiego obywatelstwa jest kierowana „troską o dobro rodaków”. Twierdzą, że Moskwa nie zamierza poprzestawać na Gruzji (rozdała paszporty w separatystycznych republikach Osetii Południowej i Abchazji), szykując zamach na inne kraje byłego ZSRR. Szczególnie dotyczy to Ukrainy, gdzie – według statystyk – mieszka 8 mln Rosjan z ukraińskimi paszportami.
Przepisy nowej ustawy (ma ją wkrótce podpisać prezydent Dmitrij Miedwiediew) nie wymagają od pragnących zostać obywatelami FR, by mieszkali na jej terytorium przez co najmniej pięć lat (tak było dotąd), wykazywali źródła dochodów, a nawet znali język rosyjski.
– Obawiam się, że skorzystać z takiego prawa zechce kilkumilionowa gwardia Rosjan na Ukrainie, a władze w Kijowie nie będą mogły temu zapobiec – mówi „Rz” deputowana prezydenckiej Naszej Ukrainy Ksenia Liapina.
Te obawy potwierdzają ukraińscy socjologowie. Ich zdaniem Rosjan do powrotu do ojczyzny mogą skusić wyższe zarobki. A Ukraińcy, którzy przestają jeździć za chlebem na Zachód (z powodu długich kolejek po wizy UE), wybierają rynek rosyjski.
Gazety w Moskwie pisały, że przepisy są częścią strategii rządowej wspierającej powrót obywateli do kraju. Przypominały jednak, że na zapewnienie bytu powracającym rodakom ciągle brakuje pieniędzy. Po konflikcie w Gruzji władze w Kijowie podejrzewały Rosję o bezprawne wydawanie paszportów rosyjskich mieszkańcom na Krymie.