Na trop sprawy wpadł doktorant Uniwersytetu w Helsinkach Oulu Silvennoinen. Jego praca doktorska „Tajni towarzysze broni” stała się sensacją na skalę międzynarodową, zanim jeszcze ją obronił. „To niezwykłe odkrycie” – komentowała gazeta „Helsingin Sanomat”. Historycy są zszokowani. „Wynik badań jest wstrząsający. Nie mieliśmy pojęcia, że istniało coś, co nazywało się Einsatzkommando Finnland” – pisał na łamach gazety „Dagens Nyheter” badacz Markku Jokisipilä.
Niemieckie jednostki Einsatzkommando dokonywały masowych mordów: z ich rąk ginęły setki tysięcy Żydów w Europie Wschodniej. „Nikt nie przypuszczał, że Einsatzkommando istniało w Finlandii. Nawet gdy w 1941 roku Finlandia zaatakowała razem z Niemcami ZSRR. Za cały północny front odpowiadały niemieckie wojska” – pisze „Helsingin Sanomat”. Finowie nie szczycili się tym, że w roku 1941 ich kraj na trzy lata zawarł sojusz z hitlerowskimi Niemcami. Wierzyli jednak, że była to konieczność. Finowie liczyli, że dzięki Niemcom odzyskają zabrany im przez ZSRR Przesmyk Karelski. Nikt nie sądził jednak, że istniały fińskie oddziały, które mogły wspierać hitlerowców w Zagładzie.
– Prowadziliśmy oddzielną wojnę ze Związkiem Sowieckim – mówiła wielokrotnie prezydent Tarja Halonen.
Co prawda – jak twierdzi Silvennoinen – Finowie nie musieli brać udziału w zabijaniu komunistycznych i żydowskich więźniów, ale „stanowili ogniwo, które do tego prowadziło”. Historyk dotarł do informacji o 12 Finach oddanych do dyspozycji Einsatzkommando, które potrzebowało tłumaczy i ludzi do przesłuchiwania jeńców.
Jednym z przesłuchujących był Veikko Heinonen. Zachowały się jego raporty. „W obozie dla niższych rangą oficerów obecnie jest dwóch kandydatów do likwidacji. Ich los jest przesądzony. Ostateczne rozwiązanie jest oczekiwane w najbliższych dniach” – pisał.