Ameryka i Unia zazdrosne o wpływy

Coraz więcej państw chce mieć wpływ na rządzenie światem. Do elitarnego grona puka Afryka, nie mówiąc o Chinach i Indiach

Publikacja: 27.10.2008 19:45

G8 w Japonii 10 czerwca. Od lewej: prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premier Wielkiej Brytanii Gord

G8 w Japonii 10 czerwca. Od lewej: prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown, premier Kanady Stephen Harper, prezydent USA George W. Bush, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, premier Japonii Yasuo Fukuda, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Włoch Silvio Berlusconi i szef Komisji Europejskiej José Barroso

Foto: AFP

W połowie listopada w Waszyngtonie spotkają się przywódcy G20 – grupy gromadzącej siedem najbogatszych krajów świata, Rosję i największe tzw. rynki wschodzące (w tym Chiny, Indie, Brazylię, Arabię Saudyjską i RPA). Premierzy i prezydenci mają radzić, jak walczyć z kryzysem i jak zmienić architekturę globalnego systemu finansowego. Kraje spoza tego grona coraz śmielej upominają się o miejsce przy stole obrad.

Najpierw hiszpański premier José Zapatero protestował, gdy nie zaproszono go do Paryża na spotkanie przywódców największych krajów UE. Debatowała czwórka w składzie: Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Według niego Hiszpania powinna także dołączyć do G8, stałego forum siedmiu najbogatszych państw demokratycznych świata (USA, Japonia, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Kanada) i Rosji. Najbliższą okazją jest spotkanie w Waszyngtonie, bo G20 to formalnie G8 plus ważne kraje rozwijające się oraz przedstawiciel Unii Europejskiej.

– Hiszpania musi uczestniczyć w tych spotkaniach, bo jest ósmą potęgą gospodarczą świata – stwierdził Zapatero. Zadzwonił w tej sprawie do francuskiego prezydenta, który kieruje obecnie UE. Według oświadczenia Pałacu Elizejskiego Nicolas Sarkozy powiedział Zapatero, że „Hiszpania zasługuje na miejsce w czasie nadchodzącego szczytu ze względu na wielkość swojej gospodarki”. I ma zabiegać u prezydenta Busha o dołączenie tego kraju do listy zaproszonych do Waszyngtonu.

[srodtytul]Najbiedniejsi wykluczeni[/srodtytul]

Przed spotkaniem G20 głos zabrał również przedstawiciel najbiedniejszego kontynentu – Afryki. – G20 wyklucza kraje najbiedniejsze, które są ofiarami obecnego systemu. Europa koordynuje swoje działania z Azją, ale nie z Afryką – stwierdził Thomas Boni Yayi, prezydent Beninu. Co prawda w G20 jest jedno afrykańskie państwo, RPA, ale trudno jego głos uznać za reprezentatywny dla pozostałych, znacznie biedniejszych krajów tego kontynentu.

– Przy stole nie będzie Afryki, bo nie ma tam miejsca dla ofiar. Przykro mi to powiedzieć, ale taka jest rzeczywistość – mówi „Rz” Daniel Gros, dyrektor brukselskiego instytutu badawczego CEPS (Centrum Studiów nad Polityką Europejską). Według niego ostateczną decyzję w sprawie nowego kształtu systemu finansowego i tak podejmą USA i UE, może z niewielkim udziałem Japonii. – Te kraje są głównymi aktorami globalnego rynku finansowego. One zawiniły, one teraz poniosą skutki i one zdecydują o reformach – uważa Gros.

O ile jednak słabej Afryce trudno upominać się o miejsce na forach wielkich tego świata, o tyle już szybko rozwijające się wschodzące potęgi, jak Chiny, Indie czy Brazylia, coraz częściej wymieniane są jako kandydaci do rządzenia światem. Na razie politykom trudno jednak się zdecydować na doproszenie ich na stałe do G8. Eksperci mówią, że to musi się zmienić.

– Z czasem zasoby finansowe będą się coraz bardziej przesuwać w stronę Azji, to skutek zmian demograficznych. Międzynarodowe instytucje muszą odzwierciedlać te trendy – wyjaśnia „Rz” Simon Tilford, ekspert londyńskiego ośrodka CER (Centrum Reformy Europejskiej).

[srodtytul]G8 to przeszłość[/srodtytul]

Nie chodzi o rozszerzanie G8, lecz o stworzenie nowego forum. – G8 to przeszłość, jest dobrana arbitralnie. Dlaczego należy doń Rosja, która nie jest ani potęgą gospodarczą, ani demokracją? – pyta Tilford. O składzie G8 zadecydowały względy polityczne, a składzie ewentualnej nowej grupy powinien decydować faktyczny udział kraju w tworzeniu światowego bogactwa. Gdyby dziś powoływano forum składające się z dziesięciu najbogatszych państw świata, to powinny się tam znaleźć w kolejności: USA, Japonia, Niemcy, Chiny, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania, Kanada i Brazylia.

Zanim to nastąpi, Unia Europejska będzie musiała rozstrzygnąć, czy jest w stanie mówić jednym głosem na forach międzynarodowych, czy też potrzebuje kilku miejsc przy stole, jak dzieje się to obecnie. – Argumenty za członkostwem Unii, a nie poszczególnych państw, są mocne. Powinno się zacząć od jednej reprezentacji dla strefy euro – uważa Tilford.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 994
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 993
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 989
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 990
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 988
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje