Kontrowersyjną metodę hydrolizy alkalicznej stosuje się w Stanach Zjednoczonych do rozpuszczania ludzkich ciał w dwóch ośrodkach medycznych: na Uniwersytecie Florydy i w klinice Mayo w Rochester. Po sekcji zwłoki umieszcza się w specjalnym cylindrze, gdzie zostają zniszczone za pomocą roztworu ługu, wysokiego ciśnienia i temperatury 300 stopni C. Ciała się rozpuszczają, tworząc substancję o konsystencji syropu, którą można po prostu spuścić do ścieków. Zostaje kupka kości, którą łatwo sproszkować i przekazać rodzinie zmarłego na pamiątkę.
– To profanacja. Ten proces nie zapewnia szacunku dla ciała ludzkiego, które zgodnie z naszą wiarą jest świątynią Ducha Świętego – mówi „Rzeczpospolitej” diakon Glenn Tylutki z archidiecezji Chicago prowadzący kampanię przeciwko tej metodzie pozbywania się ciał.
–To, że w USA zaczęła się dyskusja o upowszechnieniu tej metody, skłoniło nas jako katolików do podjęcia prób przeciwdziałania temu, póki nie jest za późno – dodaje.
Nowa metoda, tańsza i bardziej ekologiczna od kremacji, wzbudza w USA coraz większe zainteresowanie. Na jej wprowadzenie nalegają szpitale i centra medyczne. W kilku stanach toczy się dyskusja na temat jej legalizacji jako alternatywy dla tradycyjnych pogrzebów oraz dla kremacji. Dotychczas została zalegalizowana w dwóch stanach – New Hampshire i Minnesocie.
Chciałaby z niej skorzystać między innymi 81-letnia Barbara French zasiadająca w stanowym parlamencie New Hampshire.