Amerykanie i Irakijczycy zawarli ostatnio porozumienie zakładające wycofanie wojsk USA do końca 2011 roku. Chodzi o 140 tysięcy żołnierzy, którzy dziś stacjonują w około 400 bazach.
– Amerykańskie jednostki bojowe opuszczą irackie miasta w czerwcu 2009 roku, jak ustalono z Bagdadem, lecz część wojskowych zostanie, by doradzać armii irackiej i szkolić ją – powiedział w sobotę głównodowodzący wojsk sprzymierzonych generał Raymond Odierno. Szczegółowym opracowaniem strategii wycofania będzie musiał się zająć prezydent Barack Obama.
Z Irakiem przyjechał się pożegnać George W. Bush. O tej wizycie mało kto wiedział, a ci, którzy znali plany Busha, musieli przyrzec, że zachowają je w tajemnicy. Na wszelki wypadek Biały Dom przygotował ze szczegółami fałszywy plan dnia prezydenta.
George W. Bush wymknął się po cichu z Białego Domu w sobotę w nocy. Wsiadł do Air Force One i na jego pokładzie potajemnie pokonał 11 tysięcy kilometrów. Miał na sobie zwykłe ubranie, na głowie czarną czapkę baseballową. – Nikt nie wiedział, kim jestem – zażartował potem w samolocie, gdy jeden z doradców pochwalił jego przebranie.
W Bagdadzie Bush był wczoraj po południu. I – jak natychmiast zauważyli komentatorzy – fakt, iż zdecydował się na lądowanie w biały dzień, w dodatku na międzynarodowym lotnisku, świadczy o tym, że Irak uważa dziś za znacznie bezpieczniejszy kraj niż podczas swojej ostatniej wizyty w 2007 roku. Wtedy Air Force One lądował w amerykańskiej bazie w prowincji Anbar, a tysiące żołnierzy były postawione w stan najwyższej gotowości. Tym razem już na lotnisku Busha witali amerykański ambasador w Iraku Ryan Crockner oraz głównodowodzący wojsk sprzymierzonych generał Raymond Odierno. Prezydent Iraku Dżalal Talabani przygotował na jego powitanie Gwardię Honorową. Na spotkanie z nim Bush udał się śmigłowcem wprost z lotniska.