47-letni czarnoskóry McFarlane zatrudniony w klinice Relate powiedział swemu szefowi, że ze względu na wyznawaną wiarę nie może prowadzić terapii związków homoseksualistów obejmującej m.in. zachęcanie ich do seksu. Koledzy z pracy zarzucili mu homofobię, a po klinice zaczął krążyć list przedstawiający go w bardzo niekorzystnym świetle. Ponieważ McFarlane uparcie nie chciał wykonać polecenia kierownictwa, w marcu 2008 roku szef firmy Michael Bennett wręczył mu wypowiedzenie.
Terapeuta odwołał się do sądu pracy, uzyskując wcześniej wsparcie organizacji chrześcijańskich. Powołał się na przepisy zakazujące dyskryminacji ze względu na przekonania religijne. Reprezentowania go przed sądem podjął się Paul Diamond – prawnik, który wcześniej bronił Nadii Eweidy, pracownicy British Airways usuniętej z firmy za odmowę zdjęcia krzyża z szyi.
Podobnie jak w sprawie Eweidy i tym razem argumentacja Diamonda nie okazała się dla sędziów przekonująca. Jak podał „The Daily Telegraph”, jednomyślnie uznali w orzeczeniu, że kierownik miał podstawy do zwolnienia. Orzekli jednocześnie, że zwolnienie odbyło się niezgodnie z wymaganymi procedurami. W uzasadnieniu sędziowie podkreślili, że kierownik zastosował się do zasad obowiązujących w klinice.
– Gdybym był muzułmaninem, to w ogóle by nie doszło do całej tej historii. Ale chrześcijanie mają, zdaje się, coraz mniej praw – powiedział po rozprawie McFarlane. Według wspierającej terapeutę Andrei Williams, dyrektorki Chrześcijańskiego Centrum Prawnego, „istnieje niebezpieczeństwo, że prawo o dyskryminacji ze względu na religię stanie się wkrótce martwą literą”.
Zadowolony z orzeczenia jest z kolei Michael Bennett. Podkreślił, że stanowisko McFarlane’a było niezgodne z zasadami równego traktowania pacjentów, czego – jako szef – nie mógł tolerować.