[b]Rz: Barack Obama wydaje się nadzieją nie tylko Ameryki, ale i bez mała całego świata. Czego oczekują Niemcy?[/b]
[b]Christoph Bertram: [/b]Jeszcze nie tak dawno toczyła się w Niemczech dyskusja na temat możliwych żądań amerykańskiej administracji pod adresem Niemiec dotyczących większego zaangażowania się w Afganistanie. Tego rodzaju rozważania są jednak wtórne wobec największego wyzwania, z jakim boryka się nowy prezydent USA. Mowa oczywiście o kryzysie, a konkretnie, czy uda mu się uniknąć stoczenia się amerykańskiej gospodarki w jeszcze głębszą przepaść. Niemcy są największym eksporterem na świecie i dalszy rozwój sytuacji w tym kraju zależy w dużym stopniu od zdolności nowej administracji do opanowania kryzysu. Jest to zadanie znacznie ważniejsze od problemów na Bliskim Wscho- dzie, w Iraku czy Afganistanie. Tego oczekują wszyscy.
[b]A relacje z Moskwą? Szef niemieckiej dyplomacji proponuje nowemu prezydentowi USA współpracę w kształtowaniu polityki wobec Rosji.[/b]
W zgodnej opinii niemieckich polityków jednym z głównych zadań nowej administracji powinno być polepszenie relacji z Rosją. Obama dawał nieraz do zrozumienia, że nie podziela optymizmu republikanów w sprawie skuteczności amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Większość niemieckich polityków od dawna krytycznie ocenia pośpiech Polski i Czech w zawarciu porozumień z USA. Obawiają się nowego wyścigu zbrojeń i stawiają na Obamę, licząc, że złagodzi dotychczasowy konfrontacyjny kurs USA wobec Rosji. Jest to człowiek, którego przekonań politycznych nie ukształtował okres zimnej wojny. Ma więc inny obraz Rosji. Nie spodziewałbym się jednak szybkich decyzji. Nie zdziwię się, jeżeli nawet na jubileuszowym szczycie NATO w kwietniu tego roku USA nie przedstawią konkretnych pomysłów programowych ani nowych propozycji dotyczących perspektyw członkostwa w sojuszu Ukrainy czy Gruzji.
To nie są priorytety Baracka Obamy. Będzie działał w tych sprawach powoli i z rozmysłem.