Przedstawiciele Rady są oburzeni szerzeniem się w Niemczech antysemityzmu i brakiem szacunku dla ocalałych z Holokaustu.
Organizacja reprezentująca ponad 100 tysięcy mieszkających w Niemczech Żydów sprzeciwia się temu, że jej przedstawiciele zapraszani do Bundestagu na doroczne uroczystości upamiętniające wyzwolenie obozu Auschwitz, są traktowani jak widzowie. – Nie byłoby problemu, gdyby chodziło o przedstawicieli drugiego czy trzeciego pokolenia – tłumaczył wczoraj Stephan J. Kramer, wiceszef Centralnej Rady Żydów. Ale jej przewodnicząca, Charlotte Knobloch przetrwała Holokaust i zasługuje na szczególne traktowanie – podkreślał.
Nie jest to jedyna przyczyna frustracji niemieckich Żydów. „Mamy do czynienia ze wzrostem wrogości” – powiedział Kramer dziennikowi „Der Tagesspiegel”. W czasie wojny w Strefie Gazy do Centralnej Rady napływały setki e-maili, co dziesiąty z groźbami zamachów. Środowisko komentuje też z oburzeniem jeden z programów publicznej telewizji. Kilka dni temu padały w nim (po raz pierwszy publicznie) zarzuty „dręczenia i upokarzania Palestyńczyków”, „gwałceniu Palestyny” i „wypędzenia” Palestyńczyków przez Żydów.
– Był to wyjątkowo niesmaczny program – mówi Daniel Dagan, berliński korespondent gazety „Jerusalem Post”. Jego zdaniem Niemcy skłonni są traktować Izrael jako państwo, które swe istnienie „zawdzięcza” Hitlerowi. Patrzą na wydarzenia na Bliskim Wschodzie przez pryzmat Holokaustu i nie rozumieją złożoności sytuacji.
– Składam uroczystą obietnicę, że my, Niemcy, będziemy utrzymywać żywo w pamięci zbrodnie narodowego socjalizmu i nie zapomnimy o ofiarach – mówił wczoraj w Bundestagu prezydent Horst Köhler.