Chodzi o sprawę z powództwa Jerzego Romana Janowca (syna zamordowanego przez NKWD porucznika Wojska Polskiego) i Antoniego Stanisława Trybowskiego (wnuka zamordowanego podpułkownika), która toczyła się w Rosji niezależnie od dużo bardziej znanej i opisywanej w mediach, prowadzonej z powództwa dziesięciu rodzin pomordowanych polskich oficerów. Ta druga również wkrótce trafi do Strasburga.
Rosyjska Główna Prokuratura Wojskowa odmawia rehabilitacji ofiar mordu, dokonanego w 1940 roku przez NKWD. Uzasadnienie swej decyzji utajniła. W kolejnych instancjach rosyjskie sądy odrzucały skargi. Twierdziły, że nie wiadomo, co się stało z polskimi oficerami, i że rodzin pomordowanych nie można uznać za poszkodowanych. Skarga dwójki Polaków dotyczy procedur. Wskazują, że nie zostali uznani za poszkodowanych, odmówiono im dostępu do akt, a ich odwołania od decyzji prokuratury były odrzucane.
– Decyzja polskiego rządu oznacza podwyższenie rangi sprawy – powiedział „Rz” prof. Ireneusz Kamiński, specjalista w dziedzinie prawa europejskiego. – Nie jest tak, że skarga osób prywatnych zmieni się w skargę Polski przeciw Rosji. Przystąpienie państwa do postępowania przed trybunałem niesie informację, że jest to sprawa dla niego ważna. Niesie też konsekwencje: państwo może przedstawiać swoje opinie, memoranda, postulaty. Staje się pełnoprawnym uczestnikiem o uprawnieniach zbliżonych do stron – dodaje.
Były szef polskiej dyplomacji, obecnie współprzewodniczący Polsko–Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adam Rotfeld uważa, że podjęto właściwą decyzję.
– Polski rząd ma moralny i polityczny obowiązek, wesprzeć starania swoich obywateli o elementarne zadośćuczynienie. Byłoby niezrozumiałe, gdyby tak nie uczynił – mówił „Rz”.