Bunt zamorskich Francuzów

Przez terytoria Francji na zachodniej półkuli przelewa się fala zamieszek. Na Gwadelupie doszło do strzelaniny między protestującymi i policją. Jedna osoba zginęła. Są też ranni

Publikacja: 19.02.2009 02:40

Na Gwadelupie w nocy z wtorku na środę demonstranci użyli broni palnej w miejscowości Pointe-a-Pitre

Na Gwadelupie w nocy z wtorku na środę demonstranci użyli broni palnej w miejscowości Pointe-a-Pitre

Foto: AFP

W nocy z wtorku na środę podczas strzelaniny w głównym mieście portowym Gwadelupy Pointe-a-Pitre zginął 50-letni związkowiec, a sześciu policjantów zostało rannych. Jacques Bino, działacz związku zawodowego CGTG, wracał wraz z kolegą z zebrania związkowego. Około północy w auto trafiły pociski wystrzelone zza barykady opanowanej przez młodych manifestantów. Obaj mężczyźni zostali ranni i wezwali pomoc. Policja i pogotowie nie były jednak w stanie do nich dotrzeć, bo znalazły się pod ostrzałem rebeliantów. Jeden policjant został trafiony w oko, a reszta się wycofała. Gdy około trzeciej w nocy funkcjonariusze wreszcie dotarli do rozbitego samochodu, Bino już nie żył.

[srodtytul]Kto zaczął?[/srodtytul]

Rebelię na liczącej nieco ponad 400 tysięcy mieszkańców Gwadelupie organizuje Kolektyw Razem przeciw Wyzyskowi (LKP). Jego członkowie, wspierani przez młodych zadymiarzy, wznieśli barykady na ulicach miasta Pointe-a-Pitre i podjęli walkę z policją. Każda strona przedstawia własną wersję wydarzeń. – Wszystko się zaczęło we wtorek, kiedy żandarmi zaczęli bić manifestantów, obrażali ich rasistowskimi hasłami – relacjonował lider LKP Elie Domota w telewizji RTL.

– Apeluję, żeby lokalne władze oraz LKP wezwały do rozejmu i żeby jak najszybciej obie strony zasiadły do stołu i podjęły rozmowy – mówił po wczorajszym posiedzeniu francuskiego rządu Yves Jégo, sekretarz stanu ds. posiadłości zamorskich. Wkrótce potem Domota zaapelował do młodzieży, by zaprzestała przemocy i demonstrowała pokojowo – „tak jak robiliśmy to od miesiąca”. Strajk generalny trwa na Gwadelupie już od 20 stycznia. Służby publiczne nie działają, ulice Pointe-a-Pitre i Le Gosier toną w śmieciach, a w nielicznych otwartych jeszcze hotelach zostały resztki turystów, których chronią ściągnięte w tym celu z Francji oddziały policji.

Strajk generalny „przeciw drożyźnie i spadkowi poziomu życia” trwa też już od ponad dwóch tygodni na pobliskiej Martynice. Kierujący protestami Kolektyw 5 Lutego zażądał od wielkich sieci handlowych obniżki cen o 20 procent 100 artykułów pierwszej potrzeby. Sieci zgodziły się jednak tylko na obniżkę cen 54 produktów. Protestującym to nie wystarczy.

Na wyspie Reunion związkowcy szykują się do strajku generalnego. Już 5 marca odbędzie się tam pierwsza manifestacja. – Sytuacja jest krytyczna. Państwo musi podjąć nadzwyczajne kroki – ostrzegał wczoraj poseł Partii Socjalistycznej Arnaud Montebourg, który wraz z grupą partyjnych kolegów wrócił z rekonesansu na wyspie. Również i tu mieszkańcy skarżą się na rosnące ceny. Związki zawodowe i organizacje społeczne przedstawiły władzom listę żądań. Na pierwszym miejscu: podwyżka płac, emerytur, zasiłków i stypendiów o minimum 200 euro netto.

[srodtytul]Żal do Paryża[/srodtytul]

Niespokojnie jest również w Gujanie Francuskiej leżącej w północnej części Ameryki Południowej. Także i tam doszło wczoraj do manifestacji. Ludzie domagają się między innymi obniżki cen paliw. Gujanie grozi podobna sytuacja jak na przełomie października i listopada 2008 roku. Wówczas 11-dniowy strajk generalny sparaliżował kraj.

Wczoraj do buntowników dołączyli mieszkańcy wysp Saint-Pierre et Miquelon u południowych wybrzeży Nowej Fundlandii. Wprawdzie kryzys nie dotknął miejscowej gospodarki, ale mieszkańcy nie chcą, by „Paryż o nich zapomniał”. Mieszkańcy terytoriów zamorskich od dawna skarżą się na niski poziom życia w porównaniu z metropolią. W połowie ubiegłego roku bezrobocie na Gwadelupie wynosiło aż 22 procent, a 12,5 procent ludzi żyło poniżej granicy ubóstwa.

Władze w Paryżu obawiają się, że bunt niebawem przeniesie się do Francji. Prezydent Nicolas Sarkozy obiecał wczoraj związkowcom, że przeznaczy 2,65 miliarda euro na pomoc dla najuboższych.

[i]—ryb, afp, dpa[/i]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.szymaniak@rp.pl]m.szymaniak@rp.pl[/mail][/i]

W nocy z wtorku na środę podczas strzelaniny w głównym mieście portowym Gwadelupy Pointe-a-Pitre zginął 50-letni związkowiec, a sześciu policjantów zostało rannych. Jacques Bino, działacz związku zawodowego CGTG, wracał wraz z kolegą z zebrania związkowego. Około północy w auto trafiły pociski wystrzelone zza barykady opanowanej przez młodych manifestantów. Obaj mężczyźni zostali ranni i wezwali pomoc. Policja i pogotowie nie były jednak w stanie do nich dotrzeć, bo znalazły się pod ostrzałem rebeliantów. Jeden policjant został trafiony w oko, a reszta się wycofała. Gdy około trzeciej w nocy funkcjonariusze wreszcie dotarli do rozbitego samochodu, Bino już nie żył.

Pozostało 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019