Decyzja zbulwersowała i Ukraińców i Rosjan. Wśród rozlicznych ukraińskich komentarzy w Internecie dominują dwa: „Rosja nie uważa Ukrainy za niepodległy kraj, skoro postawiła na Ukrainkę”, oraz „To my jesteśmy winni, że wszyscy utalentowani opuścili Ukrainę”. Rosjan zaś bulwersuje, że nie wygrała „prawdziwa Rosjanka” Walerija.

Anastazja Prichodźko pochodzi z Kijowa, ale mieszka w Moskwie. W niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Dzerkało Tyżnia” podkreślała, że Ukraina jest „jej ojczyzną”, i mówiła, iż nie może się przyzwyczaić do życia w rosyjskiej stolicy. Wolała uczestniczyć w ukraińskim konkursie Eurowizji niż w rosyjskim, choć jej to proponowano.

Ale na Ukrainie została zdyskwalifikowana – miała zaśpiewać po ukraińsku lub angielsku, a zrobiła to po rosyjsku, i to o 40 sekund dłużej niż przepisowe 3 minuty. Ukraińskie media twierdzą, iż stało się tak mimo nacisku władz. Producentem Anastazji jest Ołena Mozhowa, przyjaciółka córki prezydenta Wiktora Juszczenki Witaliny. Dziennik „Siegodnia” pisał o próbie wręczenia łapówek członkom ukraińskiego jury.

Prichodźko napisała list otwarty do prezydenta Juszczenki, dowodząc, iż ją, „rdzenną kijowiankę i patriotkę”, spotkała głęboka niesprawiedliwość, ale dalej chce reprezentować Ukrainę w Eurowizji. Niedługo potem zdecydowała się jednak wystąpić w Moskwie – i przyjęto ją tam natychmiast. Śpiewając piosenkę „Mama” (po ukraińsku i rosyjsku), odniosła sukces. Poparło ją 25 proc. wysyłających esemesy (Rosjankę Waleriję – 14 proc.) oraz sześciu z 11 jurorów. Co ciekawe, muzykę do „Mamy” napisał Gruzin Walerij Meładze. Producent przegranej Walerii Jurij Prigożin twierdzi, że „głosowanie widzów sfabrykowano”.

To kolejne kontrowersje związane z Eurowizją. Wcześniej Rosjanie protestowali, gdy Gruzini przygotowali na konkurs piosenkę ze słowami „we don’t wanna put in”, co brzmi jak „nie chcemy Putina”.