Strona polska jest pewna, że na wrześniową uroczystość do Gdańska przyjedzie kanclerz Angela Merkel. – Jako pierwsza ze światowych przywódców potwierdziła swój przyjazd – powiedział wczoraj minister kultury Bogdan Zdrojewski. Ale, jak się dowiaduje „Rzeczpospolita”, decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. – Nadal trwają ustalenia, czy nie będzie nas reprezentował prezydent – słychać w Berlinie.
Kanclerz Merkel powiedziała premierowi Donaldowi Tuskowi, że przyjęła jego zaproszenie i pojawi się na Westerplatte. Powtórzyła to przed dwoma tygodniami w Hamburgu, tuż po sporze o szefową Związku Wypędzonych, nominowaną do fundacji zajmującej się upamiętnianiem wysiedleń Niemców po II wojnie światowej.
Wizyta w rocznicę wybuchu wojny w Polsce może być jednak dla niej niewygodna politycznie. Będzie to ostatni etap kampanii przed wyznaczonymi na 27 września wyborami do Bundestagu, w czasie której może odżyć sprawa konfliktu o Erikę Steinbach. Tym bardziej że 22 sierpnia pani kanclerz będzie obecna na corocznej uroczystości Związku Wypędzonych „Dzień stron ojczystych”. Długie milczenie Angeli Merkel w czasie ostatniej konfrontacji polsko-niemieckiej było krytykowane w konserwatywnych kręgach w Niemczech, które domagały się twardszej postawy wobec Warszawy.
[wyimek]Dla Berlina Bartoszewski jest spalony jako dyplomata. – Staliśmy się ofiarą szantażu – mówią Niemcy[/wyimek]
Niemcom trudno też zaplanować ewentualną wizytę prezydenta, bo nie wiadomo, kto nim będzie po majowych wyborach. Konkurentką Horsta Köhlera jest przedstawicielka SPD Gesine Schwan, która już zapowiedziała, że jest gotowa odwiedzić Polskę w charakterze prezydenta i wygłosić w Sejmie przemówienie po polsku.