Przeciwnicy NATO już wczoraj pokazali, że nie pozwolą, aby zaczynający się dziś jubileuszowy szczyt sojuszu zamienił się w sielankę. Kilkuset demonstrantów starło się w Strasburgu z policją. Francuskie władze przewidują, że będą musiały sobie poradzić nawet z 60 tysiącami demonstrantów sprzeciwiających się ekspansji NATO.
Dwudniowy szczyt we francuskim Strasburgu i leżącym po drugiej stronie Renu niemieckim Kehl ma być świętem NATO. To pierwszy szczyt, w którym weźmie udział 28 członków. Formalnie sojusz powiększył się o dwa nowe kraje w środę, kiedy ambasadorzy Albanii i Chorwacji podpisali w Waszyngtonie protokoły akcesyjne. Uroczyste przyjęcie obu państw odbędzie się podczas ceremonii zaplanowanej na sobotę rano. Symbolem umacniania się NATO ma być też formalny powrót Francji do struktur wojskowych sojuszu po 43 latach nieobecności.
– Ten szczyt miał być świętem, zwłaszcza dla Francji. Ale po tym, jak prezydent Nicolas Sarkozy o mało nie zerwał szczytu G20 w Londynie, aby zamanifestować sprzeciw wobec polityki USA, nie wiem, czy to się uda – ostrzega w rozmowie z „Rz” David Dunn, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Birmingham.
Szczyt rozpocznie się w piątek od roboczej kolacji szefów rządów i prezydentów. Równolegle będą się odbywać kolacje robocze szefów dyplomacji i ministrów obrony. Rozmowy mają dotyczyć między innymi współpracy z Rosją po jej zeszłorocznej inwazji na Gruzję i uznaniu niepodległości separatystycznych regionów Osetii Południowej i Abchazji.
Podczas piątkowych rozmów rozpocznie się nieformalna dyskusja na temat następcy sekretarza generalnego sojuszu Jaapa de Hoopa Scheffera. Prezydent Lech Kaczyński ma zgłosić kandydaturę szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Faworytem jest jednak duński premier Anders Fogh Rasmussen, który wczoraj wieczór formalnie zgłosił swą kandydaturę. Na Rasmussena nie zgadza się jednak Turcja.