Walka wyborcza w imię religii

Powtórka z kulturkampfu? Kampania przed referendum w Berlinie na temat religii w szkołach dobiega końca. Zdaniem niemieckich mediów sytuacja przypomina czasy Bismarcka

Aktualizacja: 22.04.2009 05:32 Publikacja: 22.04.2009 05:26

„Głosuj za prawem wyboru pomiędzy etyką a religią” – namawia co kwadrans słuchaczy jednej z berlińskich rozgłośni Günther Jauch. Jego głos znają wszyscy, nie tylko w stolicy Niemiec, ale w całym kraju, bo to najbardziej znany dziennikarz telewizyjny. Całe miasto jest oblepione plakatami z jego podobizną i hasłami w obronie religii.

[srodtytul]Etyka lepsza?[/srodtytul]

Jauch jest lokomotywą kampanii organizacji Pro Reli, która poprzez referendum próbuje wymusić na władzach Berlina wprowadzenie do szkół religii jako przedmiotu obowiązkowego. Tak było w przeszłości i tak jest do dzisiaj w całych Niemczech, z wyjątkiem Bremy. Trzy lata temu rządząca Berlinem koalicja socjaldemokratów i postkomunistów doszła jednak do wniosku, że przedmiotem obowiązkowym powinna być nie religia, ale etyka.

– Nie mamy nic przeciwko nauce religii, ale etyka w większym stopniu sprzyja integracji i wzajemnemu zrozumie-niu naszego wielokulturowego społeczeństwa – tłumaczy burmistrz miasta Klaus Wowereit.

Religia stała się więc przedmiotem fakultatywnym. W planach zajęć figuruje nierzadko jako szósta czy siódma lekcja, co ma ten skutek, że ławy szkolne świecą pustkami. – Walczymy o wolność wyboru. Uczniowie i ich rodzice powinni sami decydować, czy przedmiotem obowiązkowym ma być religia czy etyka – tłumaczy Christoph Lehmann (CDU), szef Pro Reli.  Walka na tego rodzaju argumenty trwa w Berlinie od miesięcy.

[srodtytul]Problem z mobilizacją elektoratu[/srodtytul]

– Tak wygląda kulturkampf w wykonaniu Senatu Berlina – piszą niemieckie media. Inaczej niż w Polsce kulturkampf kojarzy się w Niemczech z walką kanclerza Bismarcka z Kościołami chrześcijańskimi. Wspierana przez Kościół ewangelicki i katolicki Pro Reli zebrała ćwierć miliona podpisów pod petycją o przeprowadzenie referen- dum. Władzom Berlina nie pozostało nic innego, jak wyrazić na nie zgodę. Odbędzie się w najbliższą niedzielę, a nie – jak chcą zwolennicy religii – wraz z czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, co miało zagwarantować wymaganą frekwencję.

– Burmistrz wyznaczył taki termin, bo obawia się o wynik – twierdzi Christoph Lehmann. Zarzuca władzom Berlina, że za pieniądze podatników prowadzą kampanię przeciwko Pro Reli, co jest sprzeczne z prawem.

[srodtytul]Połowa jest za[/srodtytul]

– Zajmiemy się tym po referendum – zapewnia Lehmann, z zawodu adwokat.

Zdaniem analityków Pro Reli ma małe szanse na wygranie plebiscytu. Z badań wynika wprawdzie, że zwolennicy religii mają poparcie połowy mieszkańców miasta, ale sukces odniosą jedynie, jeśli za zmianą obecnych przepisów opowie się w niedzielę co najmniej 610 tys. uczestników referendum, jedna czwarta uprawnionych do głosowania.

Zmobilizowanie takiego elektoratu jest rzeczą niezwykle trudną. Nie udało się przed rokiem w czasie referendum na temat przyszłości lotniska Tempelhof. – Nie uda się i teraz – twierdzą zwolennicy Pro Ethik.

Strona organizacji Pro Reli [link=http://]www.pro-reli.de[/link]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021