„Głosuj za prawem wyboru pomiędzy etyką a religią” – namawia co kwadrans słuchaczy jednej z berlińskich rozgłośni Günther Jauch. Jego głos znają wszyscy, nie tylko w stolicy Niemiec, ale w całym kraju, bo to najbardziej znany dziennikarz telewizyjny. Całe miasto jest oblepione plakatami z jego podobizną i hasłami w obronie religii.
[srodtytul]Etyka lepsza?[/srodtytul]
Jauch jest lokomotywą kampanii organizacji Pro Reli, która poprzez referendum próbuje wymusić na władzach Berlina wprowadzenie do szkół religii jako przedmiotu obowiązkowego. Tak było w przeszłości i tak jest do dzisiaj w całych Niemczech, z wyjątkiem Bremy. Trzy lata temu rządząca Berlinem koalicja socjaldemokratów i postkomunistów doszła jednak do wniosku, że przedmiotem obowiązkowym powinna być nie religia, ale etyka.
– Nie mamy nic przeciwko nauce religii, ale etyka w większym stopniu sprzyja integracji i wzajemnemu zrozumie-niu naszego wielokulturowego społeczeństwa – tłumaczy burmistrz miasta Klaus Wowereit.
Religia stała się więc przedmiotem fakultatywnym. W planach zajęć figuruje nierzadko jako szósta czy siódma lekcja, co ma ten skutek, że ławy szkolne świecą pustkami. – Walczymy o wolność wyboru. Uczniowie i ich rodzice powinni sami decydować, czy przedmiotem obowiązkowym ma być religia czy etyka – tłumaczy Christoph Lehmann (CDU), szef Pro Reli. Walka na tego rodzaju argumenty trwa w Berlinie od miesięcy.