Obama zmieni Czarny Ląd?

Nie można wciąż winić kolonizatorów za wszelkie zło – przekonywał w Ghanie amerykański prezydent

Publikacja: 13.07.2009 02:52

Pożegnanie pary prezydenckiej na lotnisku w Akrze

Pożegnanie pary prezydenckiej na lotnisku w Akrze

Foto: Reuters, Jim Young Jim Young

Wizyta Baracka Obamy – pierwszego Afroamerykanina stojącego na czele Stanów Zjednoczonych – zelektryzowała mieszkańców Czarnego Lądu, a zwłaszcza obywateli niewielkiej Ghany, wzorcowej afrykańskiej demokracji, którą zdecydował się odwiedzić amerykański przywódca.

Wzdłuż trasy przejazdu prezydenckiej kawalkady ustawiły się tysiące Ghańczyków. Ludzie kłębili się też na balkonach i dachach, a najbardziej ciekawscy powchodzili na okoliczne drzewa i rusztowania. I mimo że niewielu choć przez moment udało się zobaczyć go na żywo, uśmiechnięta, pełna nadziei twarz Baracka Obamy była wszędzie: na gigantycznych billboardach, kolorowych T-shirtach, sukniach pań o rubensowskich kształtach i amerykańskich flagach przyklejonych do czół młodych Afrykańczyków. Zarówno dla ulicznych sprzedawców, jak też klanowych przywódców i członków parlamentu ta wizyta była naprawdę historyczna.Syn kenijskiego pasterza kóz i wnuk kucharza gotującego dla brytyjskich kolonialistów z dumą przypominał o swoim pochodzeniu i bez ogródek potępiał plagi trapiące Afrykę: skorumpowane rządy i krwawe wojny toczone przez chciwych tyranów. Podkreślał też, że choć kolonizatorzy wyrządzili wiele zła, to za wiele współczesnych problemów Czarnego Lądu nie odpowiadają już oni, lecz złe lokalne rządy.

– Zachód nie jest odpowiedzialny za to, że w ciągu ostatniej dekady upadła gospodarka Zimbabwe ani za wojny, w których walczą dzieci – przekonywał w sobotę Barack Obama w ghańskim parlamencie. – Mówię to, znając doskonale tragiczną przeszłość tej części świata. W moich żyłach płynie afrykańska krew – podkreślał. Pouczał: „Żaden kraj nie zbuduje dobrobytu, jeśli jego przywódcy traktują narodową gospodarkę jako źródło osobistych dochodów, a policję mogą przekupić handlarze narkotyków”. „Nadszedł czas, by położyć kres tyranii”. „Afryka nie potrzebuje silnych ludzi, lecz silnych instytucji”.

– Musicie wziąć odpowiedzialność za swoją przyszłość. Ameryka wam pomoże – apelował, wywołując entuzjazm słuchaczy. I choć podobne słowa wygłoszone przez poprzedników Obamy zostałyby odebrane jako bezczelność, przyjęto je jako gorzką prawdę przekazaną przez kochającego kuzyna.

Wizyta w biednym subsaharyjskim kraju, w którym 80 proc. ludności żyje za mniej niż dwa dolary dziennie, zrobiła też wrażenie na samym Baracku Obamie i jego żonie Michelle – potomkini afrykańskich niewolników. Gdy pierwsza para USA zwiedziła m.in. stary fort na Cape Coast, w którym kupieni przez handlarzy niewolnicy czekali na załadunek na statki, Barack Obama stwierdził, że przypomniał mu on obóz koncentracyjny w Buchenwaldzie.

[ramka][b]Strona Białego Domu z kroniką wizyty w Ghanie [/b]

[link=http://www.whitehouse.gov]www.whitehouse.gov[/link][/ramka]

Wizyta Baracka Obamy – pierwszego Afroamerykanina stojącego na czele Stanów Zjednoczonych – zelektryzowała mieszkańców Czarnego Lądu, a zwłaszcza obywateli niewielkiej Ghany, wzorcowej afrykańskiej demokracji, którą zdecydował się odwiedzić amerykański przywódca.

Wzdłuż trasy przejazdu prezydenckiej kawalkady ustawiły się tysiące Ghańczyków. Ludzie kłębili się też na balkonach i dachach, a najbardziej ciekawscy powchodzili na okoliczne drzewa i rusztowania. I mimo że niewielu choć przez moment udało się zobaczyć go na żywo, uśmiechnięta, pełna nadziei twarz Baracka Obamy była wszędzie: na gigantycznych billboardach, kolorowych T-shirtach, sukniach pań o rubensowskich kształtach i amerykańskich flagach przyklejonych do czół młodych Afrykańczyków. Zarówno dla ulicznych sprzedawców, jak też klanowych przywódców i członków parlamentu ta wizyta była naprawdę historyczna.Syn kenijskiego pasterza kóz i wnuk kucharza gotującego dla brytyjskich kolonialistów z dumą przypominał o swoim pochodzeniu i bez ogródek potępiał plagi trapiące Afrykę: skorumpowane rządy i krwawe wojny toczone przez chciwych tyranów. Podkreślał też, że choć kolonizatorzy wyrządzili wiele zła, to za wiele współczesnych problemów Czarnego Lądu nie odpowiadają już oni, lecz złe lokalne rządy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019