W podzielonej na część flamandzką i walońską Belgii na imprezach sportowych nie śpiewa się hymnu narodowego, bo nie wiadomo, w jakim języku powinno się go wykonać. Właśnie dlatego popowy zespół Clouseau wymyślił patriotyczną piosenkę, która ma połączyć wszystkich Belgów. Pierwszy raz wykonał „Leve Belgie” w piątek wieczorem, w czasie lekkoatletycznego memoriału Ivo Van Damme’a.
Grupa Clouseau jest legendarna we Flandrii, gdzie nagrywa od 25 lat, ale praktycznie nieznana poza granicami tego regionu. – Nie interesuje nas polityka. Ta piosenka jest o kraju, który kochamy. Nie można śpiewać tylko o miłości, słońcu czy wakacjach – mówią bracia Kris i Koen Wauters w wywiadzie dla francuskojęzycznego dziennika „Le Soir”. Przypominają, że w przeszłości angażowali się też koncerty na rzecz chorych na AIDS czy przeciwko rasizmowi.
Tym razem przygotowali proste słowa o tym, że pociąg łączący południe i północ może się wykoleić, oraz o tym, że chociaż Walonowie i Flamandowie mówią różnymi językami, to mają jeden wspólny kraj. I tak powinno pozostać – uważają muzycy.
[wyimek]Walonowie i Flamandowie mają jeden wspólny kraj, i tak ma być – apelują muzycy[/wyimek]
Piosenka jest napisana po niderlandzku. Tylko dwa zdania refrenu i słowa „Niech żyje Belgia” śpiewane są też po francusku. Bracia Wauters przekonują, że ich inicjatywa „nie jest polityczna”, więc trzymają się swojej starej zasady i śpiewają tylko po niderlandzku, bez sztucznego tworzenia wersji francuskiej.