Wenezuela jest trzecim krajem, który uznał niepodległość separatystycznych regionów. Jako pierwsza zrobiła to Rosja, kilka tygodni po zeszłorocznym konflikcie z Gruzją, która próbowała odzyskać kontrolę nad Osetią Południową i Abchazją. Do Rosji dołączyła potem jedynie Nikaragua. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie krył więc zadowolenia z decyzji Chaveza. – Nam nie jest obojętny los tych państw i chciałbym panu wyrazić wdzięczność za podjęcie takiej decyzji – mówił Miedwiediew po spotkaniu z Chavezem w podmoskiewskiej rezydencji.
– Uznanie Wenezueli nie legitymizuje Abchazji i Osetii Południowej – ocenił Philip Gordon z Departamentu Stanu USA. Natychmiast zareagowały też władze w Tbilisi. – Decyzja tak zmarginalizowanego polityka jak Chavez nie będzie miała żadnych konsekwencji – mówił gruziński minister ds. reintegracji Temur Jakobaszwili.
Hugo Chavez od lat przekonuje kraje Ameryki Południowej, aby stworzyły przeciwwagę dla amerykańskiej dominacji w regionie, i zacieśnia stosunki z Rosją. Przedwczoraj przez ponad dwie godziny wygłaszał ognistą antyamerykańską mowę do studentów Uniwersytetu Przyjaźni Narodów im. Patrice’a Lumumby. – USA chce panować nad światem, ale imperium Jankesów upadnie w najbliższych dekadach – przekonywał. – Dlatego tak ważne jest, że Rosja podnosi się z kolan. To wielka zasługa Putina – mówił, nie zapominając o ciepłych słowach pod adresem Lenina i Fidela Castro.
W 2006 roku dzięki pieniądzom z ropy naftowej Wenezuela kupiła od Rosji broń o wartości
3 miliardów dolarów, m.in. 100 tysięcy kałasznikowów, 20 myśliwców i ponad 50 helikopterów. Wczoraj Kreml zgodził się sprzedać dodatkowe uzbrojenie.