– O tym, że tablica zniknęła, poinformował mnie rano twórca krzyża, artysta kowal Juraś Macko, który poszedł na Cmentarz Garnizonowy, by obejrzeć swoją pracę – opowiada „Rz” o zajściu inicjator postawienia krzyża, działacz nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi historyk Józef Porzecki.
Krzyż na mogile nieznanych żołnierzy obrońców Grodna został poświęcony w niedzielę, w obecności polskich parlamentarzystów i przedstawicieli Konsulatu Generalnego RP. Wmurowano wówczas również tablicę, na której po polsku i białorusku widniały słowa „Tu spoczywają nieznani żołnierze Wojska Polskiego, obrońcy Grodna we wrześniu 1939 r. Cześć ich pamięci”. Od dozorczyń cmentarza Józef Porzecki dowiedział się, że w poniedziałek wieczorem tablica była jeszcze na swoim miejscu i że o niedzielne uroczystości dopytywali się przedstawiciele „wydziału ds. ideologii” miejskiego zakładu komunalnego, któremu podlega cmentarz.
Porzecki jest przekonany, że wyrwanie tablicy nie jest zwykłym aktem wandalizmu. – Za tym stoją władze – przekonuje działacz ZPB. Jak sądzi, mogła im nie przypaść do gustu wyryta na tablicy wzmianka o obrońcach Grodna. Zgodnie z oficjalną łukaszenkowską wersją historii 70 lat temu Armia Czerwona dokonała wyzwolenia mieszkańców Białorusi Zachodniej spod jarzma polskiego, więc fakt, iż Grodno broniło się przed „wyzwolicielami” nie pasuje do wizji ideologów.
O incydencie na cmentarzu Józef Porzecki poinformował władze konsularne. – Nie wiem, czy konsulat ma prawo zażądania wszczęcia postępowania karnego w tym przypadku – przyznaje. Zapewnia, że w razie potrzeby sam złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.