Russisches Haus (Dom Rosyjski) jest ogromnym siedmiopiętrowym budynkiem na Friedrichstrasse, jednej z najbardziej reprezentacyjnych ulic Berlina. Mieszczą się w nim rosyjskie placówki naukowe i kulturalne. Zgodnie z niedawnym orzeczeniem Sądu Administracyjnego Berlina, budynek może zostać wystawiony na licytację, jeżeli rosyjski rząd nie wypłaci wielomilionowego odszkodowania niemieckiemu biznesmenowi Franzowi Sedelmayerowi. Od lat szuka on sprawiedliwości – nie tylko w niemieckich sądach – argumentując, że został bezprawnie pozbawiony swej własności w Petersburgu.
Chodzi o willę, którą firma Sedelmayera nabyła w 1991 roku i która w cztery lata później przejęta została przez administrację prezydenta Borysa Jelcyna. Niemiec udowadniał, że restauracja willi kosztowała go ponad dwa miliony dolarów i domagał się odszkodowania. Odrzucił propozycję objęcia w rozrachunku innej działki. Wyjechał z Rosji w obawie o swe życie i rozpoczął walkę sądową z imperium Borysa Jelcyna i Władimira Putina.
Pierwszy sukces odniósł w Międzynarodowym Trybunale Rozjemczym w Sztokholmie, który zarządził odszkodowanie w wysokości 4,9 mln. dolarów. Moskwa zignorowała całkowicie orzeczenie sztokholmskiego trybunału, więc biznesmen wytoczył jej kilka procesów w Niemczech. Wygrał w sądzie w Kolonii, lecz do licytacji majątku Rosji w tym mieście nie doszło.
– Byłoby to sprzeczne z rosyjsko–niemieckimi umowami – wyjaśnia Michaił Władimir, szef Domu Rosyjskiego w Berlinie.
Udowadnia też, że budynki przedstawicielstw dyplomatycznych czy samochody dyplomatyczne objęte są immunitetem. Sąd w Berlinie uznał, że immunitet ten nie dotyczy placówek kulturalnych.