Informacja miała się najpierw pojawić w gruzińskiej agencji Expressnews, a następnie została podchwycona przez gruzińskie kanały państwowej telewizji. Rosjanie mieli także przekupić jednego z niemieckich ekspertów komisji Otto Luchterhandta. Gruzini twierdzą, że to „sprawdzony przez Kreml” sposób dbania o swój wizerunek.
Steinmeiera, który w związku z przegraną w wyborach wkrótce opuści swoje stanowisko i będzie „szukał pracy”, porównują do najbardziej jaskrawego przykładu przyjaźni niemiecko-rosyjskiej Gerharda Schrödera. Kanclerz, który prowadził otwarcie prorosyjską politykę i nazywał Władimira Putina „czystym jak łza demokratą”, po odejściu z gabinetu niemieckiego kanclerza przyjął od Gazpromu ciepłą posadkę w firmie zarządzającej projektem Nord Stream.
Rosyjskie media nazywają zarzuty Gruzinów manipulacją. Zareagowała też niemiecka ambasada w Tbilisi, która zarzuty pod adresem Steinmeiera określiła „fałszywymi informacjami” i zażądała ich sprostowania.
Według gruzińskich mediów powołujących się na anonimowe źródła w Moskwie członek unijnej komisji, badającej przyczyny wojny gruzińskiej w sierpniu 2008 roku, profesor prawa Otto Luchterhandt miał otrzymać od Rosjan „dużą sumę pieniędzy”, która rzekomo trafiła na jego konto bankowe w Bonn.
Na publikację przygotowywanego przez wiele miesięcy raportu, według którego to Gruzja zaatakowała pierwsza, ale wcześniej została sprowokowana przez Rosję, obie strony – Gruzja i Rosja – zareagowały dość pozytywnie, podkreślając wybrane, korzystne dla siebie fragmenty.