Afery stały się już elementem walki przedwyborczej na Ukrainie. Deputowani Partii Regionów kierowanej przez Wiktora Janukowycza oskarżyli o gwałcenie dzieci w obozie (kiedyś pionierów) w Arteku na Krymie trzech deputowanych Bloku Julii Tymoszenko (BJuTy).
W sprawę miał być też zamieszany dyrektor stworzonej przez Bierezowskiego Międzynarodowej Fundacji Wolności Obywatelskich Artiom Diegtiariew. Bierezowski oświadczył wczoraj, że politykami oskarżającymi jego i ludzi Tymoszenki steruje rosyjska służba bezpieczeństwa FSB. W wywiadzie dla kijowskiej gazety „Siegodnia” stwierdził też, że to Władimir Putin stoi za otruciem Wiktora Juszczenki.
Odpowiedzią ludzi Julii Tymoszenko na aferę wokół Arteku jest oskarżenie Janukowycza, że w młodości brał udział w zbiorowym gwałcie.
– O przestępczej działalności Janukowycza mówię od 2004 r. Zwracałem się z tym do prezydenta Leonida Kuczmy. Bez skutku. Janukowycz i tak został mianowany przez niego premierem – mówi „Rz” Hryhorij Omelczenko, deputowany BJuTy.
Janukowycz dwukrotnie siedział w więzieniu. W 1967 r. odsiedział rok i siedem miesięcy za grabież. W 1970 r. skazany został za spowodowanie uszkodzenia ciała. W 1978 r. oba wyroki uległy zatarciu.