Tym samym Białoruś zdecydowała się na oddelegowanie do wspólnej z Rosją, Kazachstanem, Armenią, Tadżykistanem i Kirgizją armii około 5 tysięcy żołnierzy, głównie komandosów. W powołanych na życzenie Moskwy siłach zbrojnych białoruscy żołnierze stanowić będą, po rosyjskich, drugą pod względem liczebności formację.
Jak podała we wtorek służba prasowa organizacji, podpis Łukaszenki znalazł się w dokumentach ODKB już tydzień temu, dzień przed zakończeniem pierwszych manewrów Sił Szybkiego Reagowania w Kazachstanie. Okazało się, iż białoruski prezydent bez zastrzeżeń podpisał pakiet dokumentów uchwalonych na moskiewskim szczycie ODKB w czerwcu.
[wyimek]5 tysięcy białoruskich żołnierzy znajdzie się pod komendą ODKB[/wyimek]
Łukaszenko nie wziął osobiście udziału w szczycie, gdyż był wówczas oburzony na Moskwę za ograniczenie dostępu białoruskich produktów mlecznych na rynek rosyjski. Białoruski przywódca ostro skrytykował wtedy premiera Władimira Putina, oskarżając go m.in. o blokowanie białorusko-rosyjskiej współpracy wojskowej, wywieranie presji na Mińsk oraz o zrywanie procesów integracyjnych w ramach Związku Białorusi i Rosji.
Krytyka dotychczasowego sojusznika zakończyła się dla Mińska wstrzymaniem przez Rosję 500 milionów dolarów kredytu. Zdaniem rosyjskiego dziennika “Kommiersant” właśnie problemy finansowe wywołały efekt zimnego prysznica i zmusiły Łukaszenkę do ustępstw wobec wieloletniego sponsora jego rządów.