W piątek UE obiecała Czechom wyjątek od Karty praw podstawowych. To warunek stawiany przez Vaclava Klausa, zanim złoży on swój, jedyny już brakujący, podpis pod nowym unijnym prawem.

Prezydent Czech zareagował natychmiast. Dotychczas obawiał się, że karta mogła stanowić podstawę do podważania dekretów Benesza, na podstawie których po wojnie wysiedlono Niemców z ówczesnej Czechosłowacji. „Z zadowoleniem przyjąłem decyzję szczytu UE (...), że Republice Czeskiej przysługuje istotne zastrzeżenie do traktatu lizbońskiego. W ten sposób Karta praw podstawowych UE nie będzie obowiązywać wobec Republiki Czeskiej” – oświadczył. Jego rzecznik dodał, że Klaus nie będzie stawiał więcej warunków, w Brukseli przeważa opinia, że dokument może wejść w życie już w grudniu.

Wyjątek, który Unia zrobiła dla Czech, nie spodobał się niemieckim wypędzonym. „Znów okazuje się, że błędem było nierozwiązanie problemów wynikających z przeszłości przed wstąpieniem Czech i Polski do UE” – stwierdził Związek Wypędzonych (BdV). Według niego ład prawny w Europie będzie trwale zakłócany przez to, iż do dziś obowiązują dekrety Benesza.