Władze Grodna chcą zburzyć około 200 budynków na Nowym Świecie. Przeciwko tym planom protestują historycy.
Na współczesnych mapach Grodna nazwa „Nowy Świat” nie istnieje. Utrwaliła się jednak w świadomości grodnian jako określenie tonącej w zieleni dzielnicy, zabudowanej piętrowymi kamieniczkami i drewnianymi domami. Swą nazwę przylegająca do historycznego centrum miasta dzielnica zawdzięcza polskiej tradycji nazewnictwa, sięgającej drugiej połowy XIX stulecia.
Nowy Świat ukształtował się jako dzielnica zamożnych mieszczan w pierwszej połowie minionego stulecia. Głównie w okresie międzywojnia, kiedy Grodno wchodziło w skład Polski. W prawie niezmienionym kształcie dzielnica przetrwała II wojnę światową i Sowietów, ale może zamienić się w gruzy pod rządami Aleksandra Łukaszenki, gdyż władze Grodna zdecydowały się wysłać spychacze na „stare rupiecie”, by w ich miejscu wybudować biurowce i „bloki mieszkalne o podwyższonym standardzie”.
– To kolejny, po barbarzyńskiej rekonstrukcji Starówki, etap niszczenia autentyczności naszego miasta – ocenia w rozmowie z „Rz” grodzieński historyk Igor Łapiecha. Jest jednym z sygnatariuszy wysłanego w połowie listopada listu grodzieńskich historyków do ministra kultury Pawła Łatuszki (do niedawna ambasadora w Polsce) .
Wraz z kolegami Łapiecha prosi ministra o nadanie Nowemu Światu statusu zabytkowej dzielnicy. – Tłumaczymy, że dzielnica ta stanowi niespotykany na Białorusi zespół urbanistyczny, w którym organicznie przeplatają się style architektoniczne z początku XX stulecia – opowiada Łapiecha. Według naszego rozmówcy na grodzieńskim Nowym Świecie harmonijnie sąsiadują domy z elementami neobaroku, rosyjskiego modernizmu oraz wzorowe okazy zarówno drewnianego, jak i murowanego zachodniobiałoruskiego konstruktywizmu.