Chiński naukowiec mieszkający od lat w Niemczech słał przez ostatnie miesiące dziesiątki e-maili do Chin z informacjami o działalności ruchu religijnego Falun Gong. Jest obecnie podejrzany o prowadzenie działalności szpiegowskiej w Niemczech. Zakazana w Chinach od 11 lat i tępiona tam z ogromną brutalnością wiara ma w Niemczech niemało zwolenników.
Co ciekawe, naukowca zwerbował osobiście w Berlinie niejaki Xiaohua Z., chiński urzędnik w randze wiceministra, który kieruje w Pekinie specjalną komórką wywiadu powołaną do zwalczania Falun Gong. Na Xiaohua Z. czeka w Niemczech nakaz aresztowania. Cała sprawa jest nietypowa, bo chiński wywiad działa w Niemczech ostrożnie i stara się unikać wpadek.
Nie ma ich zresztą dużo, co wywołuje zdumienie niemieckiego przemysłu, którym Chińczycy interesują się niezwykle intensywnie. Tak jak i niemieckimi agendami rządowymi, czego najlepszym dowodem potężny atak elektroniczny dokonany trzy lata temu na Urząd Kanclerski. Specjalistom udało się wtedy zapobiec transferowi 160 gigabajtów danych. Było to tuż przed wizytą w Chinach kanclerz Angeli Merkel, która nie wspomniała o tym w Pekinie ani słowem.
– Dla niemieckiego rządu liczą się przede wszystkim gospodarcze relacje z Chinami i nikt nie ma zamiaru narażać ich na szwank – twierdzi Hanns-Günther Hilpert, ekspert fundacji Nauka i Polityka. Do rytuału wizyt przywódców Niemiec w Chinach należą wprawdzie spotkania z dysydentami, ale do tego już się Chińczycy przyzwyczaili. Zerwali na kilka miesięcy kontakty z Berlinem po przyjęciu przed trzema laty Dalajlamy przez kanclerz Angelę Merkel, grożąc przy tym, że to Francja, a nie Niemcy, stanie się “kluczowym partnerem” Pekinu w Europie.
Nie brak opinii, że jest to jedna z przyczyn względnie łagodnego traktowania przez Berlin działalności chińskiego wywiadu. – Cierpi na tym niemiecki przemysł, który jest niezwykle narażony na wykradanie technologii i know-how – tłumaczy Hilpert. Do rzadkości należą takie przypadki jak aresztowanie członka chińskiej delegacji zwiedzającej jedną z firm niemieckich. Filmował ukrytą kamerą proces produkcji i został skazany na grzywnę i 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu.