Premier Viktor Orban zapowiedział, że zdelegalizuje Węgierską Gwardię Narodową powszechnie uważaną za bojówkę skrajnie prawicowej partii Jobbik (Ruch na rzecz Lepszych Węgier). W kwietniu ugrupowanie to pierwszy raz w historii dostało się do parlamentu i niektórzy obawiali się, że prawicowy Fidesz Orbana mógłby z nią współpracować. – Nie jestem przeciwny samej gwardii, ale filozofii, którą głosi – powiedział wczoraj Orban.

Gwardia powstała głównie po to, by chronić mieszkańców wsi przed Cyganami, którzy stanowią około 7 procent 10-milionowego kraju. Według Jobbiku – który ma opinię partii antysemickiej i antycygańskiej – Romowie kradną produkty rolników i są bezkarni. Do gwardii należy ok. 5 tys. Węgrów. Są profesjonalnie szkoleni m.in. przez żołnierzy. Ubierają się w czarne kamizelki wyszyte emblematami dynastii Arpadów, które wielu przypominają mundury nazistów.

W ubiegłym roku poprzednie socjalistyczne władze Węgier zakazały gwardii działalności, ale ta zmieniła nazwę i nadal działa. Sam lider Jobbiku Gabor Vona już pierwszego dnia pracy w parlamencie przyszedł w stroju gwardzisty.