Ładując paliwo do reaktora w Buszerze, Teheran zrobił pierwszy krok w kierunku uruchomienia elektrowni zbudowanej z pomocą Moskwy. – Sobota jest historycznym dniem – powiedział szef irańskiej Organizacji Energii Atomowej Ali Akbar Salehi. Ostro zareagowało izraelskie MSZ. – Jest całkowicie nie do zaakceptowania, by kraj tak bezceremonialnie naruszający układy międzynarodowe mógł czerpać profity z wykorzystania energii jądrowej – mówił rzecznik izraelskiej dyplomacji Josi Lewi.
Elektrownia w Buszerze mogłaby teoretycznie posłużyć Iranowi do wyprodukowania broni atomowej. Rosjanie zagwarantowali jednak Zachodowi, że będzie ona wykorzystywana wyłącznie do celów pokojowych. Według ekspertów Teheran nie będzie chciał narazić się Moskwie, dlatego najprawdopodobniej nie wykorzysta odpadów z elektrowni do produkcji broni. Całość zużytego paliwa ma być odsyłana do Rosji. Rosyjscy eksperci będą też dokonywali inspekcji w Buszerze, sprawdzając, czy odpady nie są wykorzystywane do celów militarnych.
– Rosja nie ma interesu w tym, by Iran stał się państwem atomowym. Geograficznie leży zbyt blisko Iranu i nie będzie chciała mieć za sąsiada państwa nuklearnego znajdującego się poza kontrolą – powiedział agencji Ynet izraelski ekspert prof. Amnon Sela.
Wczoraj odbyła się z kolei uroczysta prezentacja pierwszego irańskiego bezzałogowego bombowca. Samolot „Karrar”, który lata z prędkością do 900 kilometrów na godzinę i ma zasięg 1000 km, można uzbroić w cztery pociski manewrujące i dwie bomby o wadze 115 kilogramów każda. Uczestniczący w ceremonii irański prezydent Mahmud Ahmadineżad zapewniał, że samolot jest „posłańcem pokoju i przyjaźni”.
– Nasz przemysł zbrojeniowy powinien zapewnić armii możliwość odcięcia rąk wrogom, zanim podejmą jakiekolwiek działania – dodał irański przywódca.