– Abu Mazen (przydomek prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa – red.) i wszyscy ci źli ludzie powinni zniknąć z powierzchni ziemi – oświadczył podczas kazania w jerozolimskiej synagodze rabin Owadia Josef. – Bóg powinien zesłać na nich plagę, która zgubiłaby wszystkich okropnych Palestyńczyków prześladujących Izrael – podkreślił.
Słowa te wywołały burzę po obu stronach oceanu. 89-letni rabin jest bowiem jednym z najważniejszych dostojników religijnych Izraela. W przeszłości pełnił prestiżową funkcję naczelnego rabina kraju, obecnie jest duchowym przywódcą współrządzącej partii Szas. Dla ultraortodoksów to jeden z najważniejszych autorytetów moralnych.
– Potępiamy te podżegające słowa rabina Owadii Josefa. Jego wypowiedź była wyjątkowo obraźliwa, takie wyskoki mogą poważnie zaszkodzić procesowi pokojowemu – powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA Philip Crowley. Szczególnie że już w czwartek w Waszyngtonie ma się odbyć od dawna zapowiadane spotkanie premiera Izraela Beniamina Netanjahu z prezydentem Abbasem.
Najbardziej słowami rabina oburzeni są jednak oczywiście Palestyńczycy. – Gdy my w dobrej wierze szykujemy się do wznowienia rozmów pokojowych, członek izraelskiego rządu wzywa do zniszczenia naszego narodu! To obraza. To nawoływanie do ludobójstwa – powiedział palestyński negocjator pokojowy Saeb Erekat.
Izraelski rząd zdystansował się od wypowiedzi przywódcy partii Szas, zapewniając, że „nie odzwierciedla ona poglądów premiera i całego gabinetu”. Rabin Owadia Josef nie po raz pierwszy wypowiedział się jednak w tym duchu. W 2001 roku oświadczył na przykład: – Nie wolno mieć dla Palestyńczyków litości. Trzeba spuścić im na głowy rakiety, aby ich eksterminować. Oni są źli i nikczemni.