Zjednoczenie Niemiec - minęło 20 lat

Jednoczą się już od 20 lat. Dopiero teraz mieszkańcy Niemiec zauważyli jednak, że choć nadal tworzą dwa społeczeństwa, to więcej już ich łączy niż dzieli

Aktualizacja: 03.10.2010 15:52 Publikacja: 03.10.2010 01:01

Berlin przed obchodami 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec

Berlin przed obchodami 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec

Foto: AFP

Dlaczego słonie w zoo wschodniego Berlina są mniejsze niż w zoo w zachodniej części miasta? Dlaczego nie można opakować płótnem berlińskiego teatru z czasów NRD jak to zrobił Christo z Reichstagiem? Kto to jest Jochen Wolff i czym jest „Super illu”? – takimi tematami zajmują się niemieckie media w 20. rocznicę zjednoczenia kraju.

Przy okazji poprzednich okrągłych rocznic było inaczej. Zastanawiano się raczej, czy Niemcy się kiedykolwiek zrosną i kiedy w końcu Ossi przestaną narzekać na swój ciężki los i zaczną cenić dobrodziejstwa zjednoczenia. – Dostrzegam różnicę w tonie tegorocznej debaty. To nas cieszy, bo mamy już powyżej dziurek w nosie zachodnich opinii, jacy to jesteśmy niezadowoleni, ciągle narzekamy, utyskujemy i z jaką nostalgią wspominamy dawne czasy – tłumaczy Thomas Schneider, emeryt z okolic Greifswaldu. Rozmawiamy w foyer berlińskiego Friedrichstadtpalast. Była to duma NRD.

[srodtytul]Teatr jak skansen [/srodtytul]

Friedrichstadtpalast szczyci się największą sceną teatralną świata (2,8 tys. mkw.). Pod sceną basen na hydraulicznych podnośnikach, wysuwana płyta lodowiska i najważniejszy rekwizyt, jakim są potężne schody, na których prezentują – niezmiennie od czasów NRD – swe długie nogi całe zastępy girls. NRD-owska świątynia rozrywki powstała ogromnym kosztem w ostatnich latach istnienia tego państwa.

Dzisiaj jest to prawdziwy skansen, w którym z każdego rogu wyziera nadal duch dawnego państwa robotników i chłopów. A to za sprawą takich bywalców jak Thomas Schneider i jego żona. On w nieco za dużym czarnym garniturze, ona w czarnej sukni z odpustową sztuczną różą na piersi. Podobnych par jest tutaj większość. Rewie w Friedrichstadtpalast są adresowane dla takiej właśnie publiki ściągającej na premiery z całych wschodnich Niemiec.

Tutaj czują się tak jakby nic się nie zmieniło, jakby czas stanął w miejscu, a na środkowym fotelu w pierwszym rzędzie siedział nadal Erich Honecker. Nowy dyrektor teatru robi co może, aby zerwać z tą tradycją i przyciągnąć innych widzów, młodzież czy turystów. Z miernym skutkiem. Starzy bywalcy oszczędzają ze swych rent na bynajmniej nietanie bilety, wyprawy do Berlina i noclegi, aby raz jeszcze odbyć podróż w przeszłość.

– Liczba sierot po NRD systematycznie maleje – twierdzi jednak Jochen Wolff, redaktor naczelny tygodnika „Super illu”, kolorowego magazynu, który jest dzisiaj obowiązkową lekturą co drugiej niemieckiej rodziny pomiędzy Odrą i Łabą. Dawniej był to „Neues Deutschland”, z którym po względem wierności ideom marksistowskim konkurować mogła jedynie moskiewska „Prawda”. „Neues Deutschland” ukazuje się nadal i to po niego sięgają ludzie ogarnięci nostalgią za komunizmem. Choćby tacy jak Thomas Schneider, który uważa, że nikt nie może mu zabronić myśleć tak jak myślał, gdy był funkcjonariuszem partii komunistycznej.

[srodtytul]Ukochany „Super illu” [/srodtytul]

Pozostali mieszkańcy wschodnich Niemiec sięgają po kolorowy magazyn „Super illu”. – Mamy więcej czytelników niż „Spiegel”, „Stern”, „Focus” i „Bunte” razem wzięte – mówi z dumą Jochen Wulff. W zachodnich Niemczech nikt o „Super illu” nie słyszał. Skąd taki sukces pisma, które powstało tuż przez zjednoczeniem Niemiec w 1990 roku?

– To proste. Nie piszemy ciągle o agentach Stasi jak „zachodnie” tygodniki, lecz dajemy wyraz uznaniu dla pracy tych ludzi, którzy żyli w NRD. Jesteśmy dla Ossi wiarygodni, rozumiemy ich troski, problemy i piszemy zrozumiałym dla nich językiem – tłumaczy Wulff. Sam jest Wessi, pochodzi z Bawarii i do NRD przybył już po upadku muru berlińskiego.

Otrzymał właśnie wysokie odznaczenie od prezydenta RFN za zasługi dla Niemiec. To Jochen Wulff polecił niedawno opakować Friedrichstadtpalast płótnem. Nie spodobało się to zaproszonemu do Berlina artyście Christo, który uznał, że jest to plagiat jego pomysłu sprzed lat. O Jochenie Wulffie i „Super illu ” piszą od tygodni niemieckie media jak o fenomenie ilustrującym sukces transformacji społeczności byłej NRD.

Ale jeszcze niedawno „Super illu” uchodził za magazyn tych wszystkich, którzy nigdy nie przestaną biadolić i lamentować z racji wysokiego na wschodzie bezrobocia, niższych płac i poczucia, że są w zjednoczonych Niemczech obywatelami drugiej kategorii.

[srodtytul]Aroganci i nieudacznicy [/srodtytul]

Nadal jedna trzecia mieszkańców zachodnich Niemiec nie odważyła się do tej pory przekroczyć Łaby. Co drugi z nich uważa zaś, że Ossi to wiecznie niezadowoleni nieudacznicy, że bez pomocy finansowej z zachodu wschodnie Niemcy nie są w stanie funkcjonować. Mimo to sprawy te wydają się jednak ludzi coraz mniej interesować.

Z prasy i wypowiedzi polityków znikają terminy Wessi i Ossi, mało kto pyta, na co poszło półtora biliona euro transferów finansowych z zachodu na wschód. Niemcy doszli do wniosku, że po 20 latach debata o różnicach pomiędzy wschodnią i zachodnią częścią kraju nie ma sensu. W końcu Bawaria i Szlezwig Holsztyn to zupełnie dwa światy. Takiego zdania są dzisiaj dwie trzecie Niemców z byłych obszarów NRD. Siedmiu na dziesięciu z nich uważa jednak Wessi za arogantów z którymi trudno znaleźć wspólny język.

Wzajemne uprzedzenia istnieć będą jeszcze długo. Podobnie jak materialne ślady podziału Niemiec. Widać je na przykładzie Berlina, który posiada trzy opery, dwa ogrody zoologiczne i trzy wielkie uniwersytety oraz wiele innych dublujących się instytucji na wschodzie i zachodzie miasta. O scaleniu niektórych z nich nie ma mowy, chociaż byłoby to pożądane z ekonomicznego punktu widzenia. Pod tym względem zjednoczony Berlin jest nadal podzielony.

Dlaczego słonie w zoo wschodniego Berlina są mniejsze niż w zoo w zachodniej części miasta? Dlaczego nie można opakować płótnem berlińskiego teatru z czasów NRD jak to zrobił Christo z Reichstagiem? Kto to jest Jochen Wolff i czym jest „Super illu”? – takimi tematami zajmują się niemieckie media w 20. rocznicę zjednoczenia kraju.

Przy okazji poprzednich okrągłych rocznic było inaczej. Zastanawiano się raczej, czy Niemcy się kiedykolwiek zrosną i kiedy w końcu Ossi przestaną narzekać na swój ciężki los i zaczną cenić dobrodziejstwa zjednoczenia. – Dostrzegam różnicę w tonie tegorocznej debaty. To nas cieszy, bo mamy już powyżej dziurek w nosie zachodnich opinii, jacy to jesteśmy niezadowoleni, ciągle narzekamy, utyskujemy i z jaką nostalgią wspominamy dawne czasy – tłumaczy Thomas Schneider, emeryt z okolic Greifswaldu. Rozmawiamy w foyer berlińskiego Friedrichstadtpalast. Była to duma NRD.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021