Wang Xueping mieszka z maleńką córeczką i żoną w piwnicy o powierzchni 10 metrów kwadratowych. Toalety i łazienki znajdują się na końcu korytarza, kuchni nie ma, bo nie pozwalają na to względy bezpieczeństwa. 30-letni Wang od trzech lat pracuje w stolicy Chin jako taksówkarz. Dwa miesiące temu przeniósł się z całą rodziną z prowincji Jilin do Pekinu. Maleńka piwnica to wszystko, na co go stać.
27-letnia Dong Ying, instruktorka fitnessu, która do stolicy Chin przyjechała dwa lata temu, także mieszka pod ziemią. Gdyby chciała wynająć normalne mieszkanie, nie starczyłoby jej na życie. Ying zarabia miesięcznie równowartość 350 euro. Za pokój w piwnicy, w którym mieści się jedynie łóżko, mała szafka i biurko, płaci równowartość 52 euro.
W podobnej sytuacji są setki tysięcy Chińczyków, nazywanych „ludźmi mrówkami”. Żyją w prymitywnych warunkach. Im bliżej miejsca pracy, tym niżej pod ziemią. Ceny spadają bowiem wraz z poziomami piwnic. Według ekspertów takich ludzi będzie coraz więcej. Zarówno ceny kupna, jak i wynajmu nieruchomości idą w górę. Za wynajęcie mieszkania w Pekinie trzeba średnio zapłacić równowartość 350 euro, czyli prawie o 100 euro więcej niż na początku 2009 roku.
Władze Pekinu zrównują zaś z ziemią kolejne wioski leżące na obrzeżach stolicy. W nadchodzących miesiącach tuziny małych miejscowości zastąpią dzielnice handlowe i osiedla mieszkaniowe. Mieszkańców wiosek naturalnie nie będzie stać na kupienie w nich lokali.