Wielka Brytania od lat otwiera listę krajów Unii Europejskiej z najwyższym odsetkiem rozwodów. W 1901 roku na Wyspach było ich 512. W roku 2001 już 141 tysięcy. Obecnie ponad 40 procent pierwszych małżeństw zawieranych przez Brytyjczyków kończy się rozwodem.
Ian Duncan Smith, minister pracy i emerytur w konserwatywnym rządzie Davida Camerona, chce to zmienić. Jego zdaniem pary, które zamierzają się rozstać, zmienią zdanie, kiedy zobaczą, jakie skutki będzie to miało dla ich dzieci. Kursy dla rodziców będących w separacji okazały się skuteczne w Norwegii, gdzie doprowadziły do znaczącego spadku liczby rozwodów.
Norweskie Ministerstwo ds. Rodziny w 1994 roku stworzyło program edukacyjny dla skłóconych par. W czasie nieodpłatnych kursów małżonkowie uczą się komunikacji w związku i rozwiązywania konfliktów. Dowiadują się także, jaki wpływ rozwód może mieć na ich dzieci. Młode pary otrzymują wsparcie psychologiczne w czasie pierwszego roku po narodzinach każdego dziecka, uważanego przez specjalistów za najtrudniejszy okres w małżeństwie.
W 2008 roku norweski rząd wydał na takie kursy ponad 700 tysięcy euro. – Kiedy pary zostają zmuszone do przeanalizowania, co stanie się z ich dziećmi po rozwodzie, często zmieniają zdanie. Pokazał to wyraźnie przykład Norwegii – powiedział Ian Duncan Smith dziennikowi „The Daily Telegraph”. Jego zdaniem wiele par rozstaje się, nie myśląc o konsekwencjach ich rozwodu dla dzieci i dalszej rodziny. – Powinniśmy zachęcać ludzi do tego, żeby zmierzyli się z rzeczywistością i działali odpowiedzialnie – dodał.
Organizacje prorodzinne popierają propozycję ministra. – Wiele par zwraca się o pomoc, kiedy jest już za późno i związek się rozpadł. Wczesna edukacja małżeńska może temu zapobiec – podkreśla Jenny North ze stowarzyszenia Relate w Londynie. Według niej małżeństwa stanowią jeden z podstawowych filarów zdrowia publicznego. – Lepiej zapobiegać, niż próbować naprawić coś, czego nie da się naprawić – uważa North. Nie wszyscy podzielają jej zdanie. Wielu torysów uważa, że w sytuacji kryzysu finansowego i radykalnych cięć budżetowych rządu nie stać na takie inicjatywy. – To bzdura – odpowiada Smith. Jego zdaniem kursy pomogą zredukować koszty rozpadu rodzin, które ponosi państwo, szacowane na 100 miliardów euro rocznie.