Państwowy Instytut Statystyczny zbadał podział obowiązków domowych w rodzinach z dziećmi, w których oboje rodzice pracują, porównując następnie rezultaty z wynikami identycznych badań przeprowadzonych 20 lat temu. Okazało się, że obecnie aż 43 proc. mężów zajmuje się gotowaniem – postęp w stosunku do 1989 r. aż o 15 proc. Co czwarty żonaty Włoch nakrywa do stołu, zbiera naczynia i zmywa, a 20 lat temu czyniło to 18 proc.
Imponująco wzrósł odsetek mężów pomagających w sprzątaniu: z 15 do ponad 30 proc. Podobnie z zakupami.
Statystyki psują niestety pranie i prasowanie: zanotowano tu nieznaczny wzrost z 0,6 do 1,1 proc. Wynika to również z deklarowanych przez Włochów preferencji odnośnie do prac domowych. Najbardziej lubią gotować, odkurzać i chodzić na zakupy, natomiast prania i prasowania, szczególnie koszul, po prostu nie znoszą. Ogólnie rzecz biorąc, obecnie 30 proc. mężów pomaga żonom regularnie w zajęciach domowych, o 10 proc. więcej niż 20 lat temu.
Organizacje feministyczne i walczące o równouprawnienie płci odtrąbiły umiarkowany sukces. Utyskują, że „postęp" dotyczy głównie mężczyzn na północy Włoch. Na konserwatywnym południu, w bastionie kultury macho, nadal niewiele się zmienia. Tam zaledwie 30 proc. kobiet zajmuje się pracą zawodową (na północy blisko 60 proc.), co wynika nie tyle z większego niż na północy bezrobocia, ile z tradycji, zgodnie z którą miejsce kobiety jest przy dzieciach, w kuchni i w kościele.
Mimo zmian dysproporcje w podziale obowiązków domowych są nadal spore. Pracująca zawodowo statystyczna Włoszka codziennie poświęca domowi niemal 2,5 godziny, a jej mąż zaledwie 50 minut. Ponad połowa Włochów (56 proc.) nadal sądzi, że prace domowe to domena kobiety, choć opinie znacząco się różnią zależnie od wykształcenia. Aż 85 proc. panów z dyplomem uniwersyteckim gotowych jest zająć się gotowaniem. Wśród posiadających maturę ten odsetek wynosi 50 proc., by spaść do zaledwie 8 proc. wśród absolwentów szkół podstawowych i zawodowych.