Zapowiedział, że z takim rządem rozmawiać nie będzie. Hamas nie uznaje bowiem państwa żydowskiego. Ugrupowanie walczy o budowę kraju pokrywającego się z granicami brytyjskiego mandatu sprzed 1948 roku. A więc terenu Autonomii Palestyńskiej i Izraela. Przedstawiciele Hamasu od zawsze nawoływali do „wyrzucenia Żydów do morza" i odbudowania wielkiej Palestyny w jej „historycznych granicach".
Pomysł, że państwo mogłoby powstać tylko na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy (terytoriach palestyńskich odebranych przez Izrael w 1967 roku Jordanii, które tworzą obecnie Autonomię), uważali za zdradę.
Teraz, nieoczekiwanie, organizacja dokonała zwrotu. Jej przywódca Mahmud Zahar ogłosił, że Hamas gotowy jest uznać palestyńskie państwo w granicach sprzed 1967 roku.
– Zaakceptujemy kraj złożony tylko z części Palestyny – zapewnił Zahar. Podkreślił jednak, że ustępstwo to nie oznacza wcale uznania Izraela, który pozostanie dla Hamasu wrogim bytem.
– Gdybyśmy go uznali, przekreślilibyśmy szanse przyszłych pokoleń naszych rodaków na wyzwolenie reszty terytorium Palestyny – podkreślił Zahar.