– W dokumentach nie pada wprawdzie nazwisko Stalina, ale o obławie pisze się jako o zarządzonej na podstawie rozkazu głównodowodzącego. W ówczesnej politycznej ruszczyźnie mogło to oznaczać wyłącznie Stalina – mówi „Rz" Pietrow.
Obława suwalsko-augustowska miała miejsce w lipcu 1945 roku. Prawie 50 tysięcy żołnierzy radzieckich, enkawudzistów oraz Polaków z MO, UB i LWP przez ponad dwa tygodnie przeczesywały wsie i lasy w północno-wschodnim zakątku Polski. Były to tereny, gdzie od czasów okupacji niemieckiej aktywna była silna partyzantka niepodległościowa, która po przejściu frontu nie zaprzestała działalności.
W skład uczestniczących w obławie sił polskiego UB wchodził m.in. Mirosław Milewski – późniejszy generał MSW i członek Biura Politycznego KC PZPR, nadzorujący ten resort.
Rosyjski historyk i działacz badającej zbrodnie stalinowskie organizacji Memoriał Nikita Pietrow odkrył w centralnym archiwum FSB (przechowującym dokumenty danego KGB) szyfrowaną depeszę, którą generał Wiktor Abakumow, dowódca wojskowego kontrwywiadu, wysłał w lipcu 1945 r. do szefa NKWD Ławrentija Berii. Pietrow opisał sprawę w wydanej właśnie w Moskwie książce o roli radzieckich służb specjalnych w sowietyzacji środkowej Europy. Jako pierwsza poinformowała o jego odkryciu „Gazeta Wyborcza".
Abakumow doniósł Berii, że specjalna ekipa śledczych NKWD kierowana przez generała Iwana Gorgonowa została wysłana samolotem w celu „likwidacji zatrzymanych w lasach augustowskich bandytów". Ekipa ta stwierdziła, że w czasie obławy zatrzymano ogółem 7049 osób. Większość zwolniono, a część – antykomunistycznych partyzantów litewskich – oddano w ręce NKWD litewskiej SRR.