W Albanii i Kosowie już pracują grupy robocze powołane przez ministerstwa edukacji obu krajów. Ich zadaniem jest opracowanie wspólnego programu nauczania.
– To bardzo dobry pomysł. Jesteśmy jednym narodem, mówimy tym samym językiem, mamy tę samą kulturę. Z praktycznego punktu widzenia dzieciom łatwiej będzie się integrować – mówi „Rz" Edi Shukriu, albańska pisarka z Kosowa. Jej zdaniem nie ma w tym nic złego. – Przecież dzieci nie będą uczyły się o zjednoczeniu Albańczyków, tylko będą poznawały litery. Może w przyszłości Unia Europejska też ujednolici podręczniki dla najmłodszych we wszystkich krajach? – mówi.
Jak pokazują sondaże, około 80 procent mieszkańców Kosowa chciałoby zjednoczenia z Albanią. Niemal połowa wierzy, że może to nastąpić szybko. – Albania jest krajem otoczonym przez Albańczyków, którzy mieszkają w Kosowie, Macedonii i Czarnogórze. Zjednoczenie dziś jest niemożliwe. Ale kto wie, co będzie w przyszłości? Przed laty nikt nie przypuszczał, że dojdzie do zjednoczenia Niemiec – mówi „Rz" Jorgji Qirjako, wiceszef Albańskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Tiranie.
Trzy lata temu, gdy Kosowo ogłosiło niepodległość, Albania zaczęła budować autostradę z Durres do wspólnej granicy. Na otwarcie jednego z tunelów przybyli premierzy obu krajów. – Spełniło się jedno z naszych największych marzeń. To tunel jednoczący naród. Nic nie może nas podzielić – mówił szef albańskiego rządu Sali Berisha.
Dziś setki Kosowian jeżdżą tą trasą nad Adriatyk.