Przyjęcie gejów i lesbijek nie obniży amerykańskiej gotowości bojowej – uznali szefowie sił zbrojnych. O zdolności do przyjęcia homoseksualistów do koszar poinformowali w piątek szef Pentagonu Leon Panetta i przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA admirał Mike Mullen. W związku z tym prezydent Barack Obama ogłosił, że oficjalnie zasada „nie pytaj, nie mów" już za kilka tygodni przestanie obowiązywać. Kontrowersyjną regułę niemal 20 lat temu wprowadził Bill Clinton.
– To dla nas wielki dzień. Świętujemy to historyczne oświadczenie, bo geje i lesbijki w mundurach zbyt długo musieli w sekrecie służyć swojemu krajowi – mówi „Rz" Zeke Stokes z Servicemembers Legal Defense Network, organizacji walczącej o prawa gejów w armii.
Kontrowersyjna zasada zezwalała homoseksualistom na służbę, dopóki milczeli o swej orientacji seksualnej. Zabraniała też oficerom zadawania pytań o orientację. Z powodu jej złamania wyrzucono jednak z armii tysiące homoseksualistów.
Prezydent spłaca długi
Barack Obama jeszcze przed wyborami obiecywał zniesienie zasady „Nie pytaj, nie mów". Przez kilkanaście miesięcy urzędowania w Białym Domu nic w tej sprawie nie zrobił. Wpływowe środowiska homoseksualne zaczęły więc oskarżać go o zdradę dawnych sojuszników, którzy pomogli mu wygrać wybory w 2008 roku. Pod koniec zeszłego roku Biały Dom doprowadził więc do przyjęcia ustawy znoszącej „Nie pytaj, nie mów" przez Kongres. Do jej wejścia w życie potrzebne było jednak zielone światło od Pentagonu. Szefowie Departamentu Obrony zdołali przełamać początkowy opór niektórych dowódców.
Zgodnie z ustawą zanim zasada "Nie pytaj, nie mów" przestanie obowiązywać musi teraz minąć 60 dni. Od 20 września osoby, które otwarcie mówią, że są homoseksualistami, będą mogły zaciągać się do wojska. Geje, którzy już teraz służą w armii, mogą się zaś nie obawiać wyrzucenia z koszar.